1. Chram


    Data: 26.06.2019, Kategorie: groza, Zdrada Autor: Man in black

    ... To wszystko wydaje się takie inne i takie urokliwe, że po raz pierwszy od przyjazdu czuje się naprawdę szczęśliwa. Czuje silną potrzebę, żeby podzielić się swoimi wrażeniami zresztą.
    
    – Bardzo tu klimatycznie.
    
    – Prawda? – Agnieszka nakłada na talerzyk sałatkę. – Tak cicho i spokojnie.
    
    – Drinki lądują szczęśliwie, – Gracjan niesie tacę i udając, że to lądujący samolot, ustawia ją na stole.
    
    – Nie wszyscy tutaj czują ducha gór. – Maja uśmiecha się, ale na jej twarzy nie ma wesołości, czuje się rozczarowana, że jej mąż jak zwykle musiał wejść w rolę barmana.
    
    – Najpierw spróbuj, potem krytykuj. – Gracjan odcina się ze stoickim spokojem.
    
    Maja próbuje odgadnąć, które z nich uległo zmianie w ostatnim czasie. Ona czy jej mąż. Dlaczego tak cholernie przestają do siebie pasować? Obserwuje Gracjana i widzi wyraźnie, że on kompletnie nie czuje tego miejsca. Nie zauważa tych wszystkich drobnych różnic, które budują niepowtarzalny klimat. Nie widzi czystego nieba, nie słyszy ognia w kominku. Nie słyszy, o czym szepczą ściany. Nie potrafi cieszyć się tym, co piękne. Tylko ta pieprzona wódka, drinki i piwsko. Brakuje, tylko żeby zasmakował w żeberkach, zaczął grać w kosza i obwiesił się biżuterią.
    
    – A wiecie, że jest tu…
    
    Bartek nie kończy, ponieważ nagle gaśnie światło. Wszyscy zastygają zaskoczeni. Tylko Gracjan spokojnie próbuje swoje dzieło, uśmiechając się zadowolony. Drinki powinny smakować wszystkim, jest tego pewien.
    
    – Chyba wysiadł generator. – Bartek ...
    ... wstaje od stołu.
    
    – Może po prostu zabrakło paliwa? – Kolega nie wydaje się dokądkolwiek wybierać.
    
    Ogień rzuca migotliwe światło sięgające połowy stołu. Głębiej pełzają cienie, zlewające się w gęsty mrok. Za oknem widać niemal niebieskawą poświatę śniegu. Z trudem można dostrzec zarysy mebli.
    
    – To raczej niemożliwe. Gospodarz pokazał mi pełny bak. Zresztą, jakby co mam ze sobą kanister w samochodzie.
    
    – Bartek. Dobrze, że z nami jesteś. Myślisz o wszystkim – Maja zerka na męża, w ciemności Gracjan nie widzi złości w jej oczach. – Pójdę z tobą.
    
    – Daj spokój, poradzi sobie – Agnieszka patrzy na męża, choć widzi tylko ciemną plamę. – Poradzisz sobie skarbie, prawda?
    
    – Nie ma takiej potrzeby, – Gracjan podnosi się i podchodzi do kolegi. – Chodźmy, zanim moja gorsza połowa wypali mi dziurę w brzuchu. – Być może dostrzegł złowrogi błysk w oku Mai.
    
    Na zewnątrz jest chłodno, ale bezwietrznie. Blondyn biegnie do samochodu, skąd zabiera latarkę. Wraca do kolegi i idą do szopy stojącej kilka kroków od domu. Teraz kiedy już jego wzrok oswoił się z ciemnością, zauważa, że biel śniegu zdaje się zastępować latarkę. Jakby biały puch przez cały dzień kumulował promienie słońca i teraz nieznacznie jarzy się słabą poświatą.
    
    Wchodzą razem do drewnianej szopy. Światło latarki niczym białe widmowe oko ślizga się po narzędziach wiszących na ścianie. Jasny snop wyławia z ciemności starą dętkę, sierp, zardzewiałe łańcuchy, opada niżej na siekierę wbitą w gruby pień drzewa, pełznie ...
«12...678...41»