Dom w Beskidzie (II)
Data: 25.11.2020,
Kategorie:
małżeństwo,
dwie kobiety,
sauna,
Autor: BlueNight
... pełną bilę do łuzy.
– Zagrasz z nami? – Marek zaproponował. Skinęłam głową. Sebastian wyszedł gdzieś i po chwili wrócił, niosąc niczym kelner kolejne piwa, a dla mnie dużego drinka o wściekle niebieskiej barwie. Spróbowałam go niepewnie. Miał w sobie zdecydowanie więcej wódki, niż powinien i mocno grzał gardło z każdym łykiem.
Panowie skończyli partię i zaczęłam grę. Najpierw z Tomaszem, Marek siedział z boczku i komentował coś z Sebastianem. Nie powiem, bym była szczęśliwa, pochylając się i próbując wbić bilę, wiedząc, że pod sukienką nie mam absolutnie nic. Do tego, jak na złość sukienka przylegała niemal idealnie do wilgotnej skóry, zdradzając więcej, niż bym chciała.
Próbowałam odciągnąć Marka i dać mu znać, że chcę iść, ale zbył mnie.
Tomasz bardzo nalegał, bym nazywała go po prostu Tomkiem. Jakimś cudem udało mi się wygrać tą partię. Tomek najwyraźniej starał się przedłużyć grę, jak najbardziej. Mocno wypocona po saunie, zostałam niemal przyparta do muru. Dopiłam drinka.
Potem kolejną rundę zagrałam z Sebastianem. Gdy nie udało mi się trafić rozdrażniona odsunęłam się i zajęłam miejsce na miękkiej sofie.
– Faul moja droga – rzucił Marek radośnie i podszedł do mnie. Dał mi buziaka, gdy do stołu podchodził Sebastian.
– Marek, chodźmy stąd.
– Jeszcze jedna partia. Dopijesz drinka, ja skończę piwo i pójdziemy. Ok?
– No dobrze, ale proszę. – pocałował mnie mocno. Upiłam drinka, a wtedy Sebastian popełnił błąd. Ku mojej trwodze bila była zbyt ...
... daleko i pozostawało mi się wychylić. Niestety Marek uznał, że tak nie może być. Gdy ja byłam pochylona i skoncentrowana na bili, podszedł do mnie od tyłu i delikatnie uniósł sukienkę odsłaniając ku mojemu oburzeniu całe pończochy. Siedzący w najlepszym miejscu Sebastian musiał widzieć więcej, bo wyszczerzył się tylko i śledził moje ruchy, głodnym wzrokiem.
– Marek, ty... – rzuciłam mu, czerwona jak rak i obciągnęłam skraj sukienki niżej.
– Wybacz kochanie. To był taki żarcik mały – przewróciłam oczami i upiłam drinka. Zaraz, kolejny drink. Zaczynało mi się to wszystko zupełnie nie podobać.
Ja mu dam, żarcik. Wrócimy do pokoju, to dostanie mu się za zgrywanie bohatera, przed nowo poznanymi kumplami.
Marek z szelmowskim uśmiechem ruszył w stronę kotary.
– Zaraz wracam. Chcesz coś jeszcze?
– Skończymy partię i wracamy!
– Jeszcze musisz zagrać ze mną – odpowiedział stanowczo i zniknął – piwo dało o sobie znać – rzucił i zniknął za kotarą.
Tym razem czekał mnie kolejny strzał. Ponownie pozycja była dość beznadziejna. Tym razem, jednak to nie Marka poczułam blisko siebie.
– Jula, może wyciągniemy cię z Tomkiem na drineczka. Zostań jeszcze.
– Daj mi spokój – odpowiedziałam Sebastianowi, który zbliżył się do mnie bardziej. Wtedy poczułam na sobie jego dłoń. Dotknął mojego ramienia. Podniosłam się zirytowana i spróbowałam go odsunąć na dystans, gdy naparł na mnie i pocałował. Odepchnęłam go od siebie i wściekła otarłam wargi – Odwal się ode mnie człowieku! ...