1. Dom w Beskidzie (II)


    Data: 25.11.2020, Kategorie: małżeństwo, dwie kobiety, sauna, Autor: BlueNight

    ... Powaliło cię – warknęłam.
    
    – Przecież oboje wiemy, że masz ochotę. Daj spokój, pobawimy się trochę. Poczekamy aż Mareczek uśnie i wskoczymy do mnie na górę. Co kociaku?
    
    – Ani mi się śni. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nie, to znaczy nie.
    
    – Twoje ciałko mówi mi co innego. Widzę, jaka jesteś nagrzana.
    
    – Upadłeś człowieku na głowę – rzuciłam. Od alkoholu kręciło mi się w głowie.
    
    – Tak pięknie się wypinałaś. Poza tym wygrałem zakład z twoim mężusiem.
    
    – Zakład? Jaki zakład? – byłam szczerze zaskoczona i gotowa kopnąć wyrostka w jaja, jak tylko spróbuje mnie znowu macać.
    
    – Bardzo prosty. Jak wygram z nim w bilarda, to będę mógł zobaczyć twój tyłeczek.
    
    – Nic o tym nie wiem. Mam inną propozycję, jak się odwalisz, to może jeszcze będziesz miał czym dzieci robić.
    
    – Nie bądź taka. Przecież lubisz kusić.
    
    – Starczy, starczy. Wytrzeźwiej najpierw – rzuciłam, kołysząc się na nogach. Nic dziwnego, że nie należy łączyć sauny z alkoholem.
    
    – Będzie nam milutko – szeptał. Sięgnął między moje na wpół rozwarte uda i lekko uniósł sukienkę. Szarpnęłam się, ale przyparł mnie do stołu.
    
    – ...
    ... Puszczaj!
    
    – Twój mężuś pójdzie spać, a ty dostaniesz coś dużego – szeptał, dociskając mnie do stołu – żylaste.
    
    – Możesz – szarpnęłam się i kopnęłam w krocze – go sobie wsadzić – ale najwyraźniej chybiłam, bo dostał w udo.
    
    Gdy rozwścieczony machał łapskiem przed moją twarzą, do środka wparował nieco zaskoczony Marek. Spojrzał to na niego, to na mnie. Nie musiałam nic mówić, gdy Marek otrzeźwiony adrenaliną odciągnął go do tyłu. Zaskoczony wyrostek próbował się szarpać, ale uderzenie w szczękę wystarczyło. Marek zacisnął rękę na moim nadgarstku. W ostatnim momencie chwyciłam płaszczyk i torebkę i oboje wypadliśmy z salki bilardowej. Miałam wielką ochotę kopnąć jeszcze jęczącego idiotę, ale się powstrzymałam.
    
    – Przepraszam najdroższa. Ja…
    
    – Na przyszłość się mnie słuchaj. Chodźmy, mam dość bilarda na dzisiaj.
    
    Marek kręcił głową. Widziałam jeszcze, jak rozcierał kostkę dłoni.
    
    – Mężu, masz pięknego lewego sierpowego – rzuciłam, tuląc się do niego. – Dobrze, że przyszedłeś
    
    Oparłam głowę o jego ramię. Potrzebowałam teraz jedynie ciepłego uścisku i przytulenia. Miałam po dzisiejszym dniu zbyt dużo wrażeń. 
«12...891011»