Dom w Beskidzie (II)
Data: 25.11.2020,
Kategorie:
małżeństwo,
dwie kobiety,
sauna,
Autor: BlueNight
... sali, prowadzących wprost do karmazynowej kotary. Za kotarą skrywała się salka ze stołem do bilarda, kilkoma pufami i szeroką lożą w jednym z kątów. W ciepłym świetle lamp dwóch mężczyzn rozstawiało się z partią. Oboje w koszulach i spodniach od garniturów, wyglądali bardziej na biznesmenów niż turystów.
– Oj – westchnęłam niepocieszona.
– Też chcieliście pograć? – zapytał starszy z nich, szpakowaty o posturze wojskowego. Drugi zmierzył mnie wzrokiem. Przysięgłabym, że widziałam błysk w ciemnych oczach.
– Jasne, ale poczekamy. Byliście pierwsi.
– Ha, bywa. Chyba kolejni zainteresowani bilardem.
Zza kotary wychyliła się głowa tlenionej blondynki z sali jadalnej, a po chwili jej cała sylwetka. Różowa sukienka wydawała się w ciepłym świetle niemal czerwona.
– Zapraszamy, zapraszamy – Marek zachęcił parę do dołączenia. Jednym słowem szykował się bilardowy turniej. Miałam cichą nadzieję, że po mojej zachęcie Marek będzie miał aż nadto motywacji.
– Zmieścimy się? – zaszczebiotała.
– Miejsca starczy dla wszystkich.
– Słyszysz kochanie, chodźmy.
– Już idę Sandruś
Różowość Sandry i jej maniera była dla mnie co najmniej odpychająca. Nigdy nie rozumiałam tych szczebiotliwych panienek. Brakowało jej tylko małej torebki w kryształki i szczekającego na wszystko psa. Sandra obróciła się, zarzucając niemal platynowymi włosami na boki i ku mojemu zaskoczeniu Marek na chwilę stracił rezon. Zresztą skąd moje zaskoczenie, mężczyźni…
Króciutka sukienka unosiła ...
... się z każdym ruchem, odsłaniając opalone, umięśnione udo „Sandruś”. Powstrzymując się od złośliwości, zacisnęłam palce i ruszyłam ku kurtynie, po drinka, w pełni świadoma, że na trzeźwo mogę nie wytrzymać tej partii.
Po chwili, już popijając pokrzepiającego drinka, siedziałam na fotelu obserwując partię dwóch nieznajomych mi panów.
– Sebastian. – Młodszy podskoczył do Sandry i całował ją w dłoń, ku uciesze lalki Barbie. Barbie błysnęła tylko ząbkami.
– Sandra – odpowiedział, lekko sepleniąc.
– Tomasz – szpakowaty podszedł najpierw do mnie.
– Jula – uścisnęłam mu dłoń. Ostatnie, na co miałam ochotę, to być oślinioną przez tego fircyka.
– Marek.
– Alan. – dołączył do nas partner Sandry. Wyglądał nieco sympatyczniej od swojej dziewczyny. Wysoki, sięgający niemal do futryny, musiał się pochylić przy przechodzeniu przez kurtynę i w odróżnieniu od fircyka w zalotach jedynie uścisnął moją dłoń z przyjemnym naciskiem. Lubię eleganckich mężczyzn. Niestety podchmielony i elegancki to dość odległe stany, a Sebastianowi było zdecydowanie bliżej do tego pierwszego.
Gra okazała się dość krótka. Pan Tomasz z chłodną precyzją rozbił bile. Sebastian z lekkim uśmieszkiem, zerkając kątem oka to na nas, to na naszych partnerów, pochylił się i zielona połówka pomknęła do łuzy. Przez moment obserwowałam, jak szykował się do wbicia czerwonej bili, oczywiście na moment spojrzał na mnie i puścił mi oko, posyłając bilę do celu. Upiłam łyk drinka i usiadłam wygodniej. Sebastian ...