Pani w czerni, czyli opowieść Agnessowo-JoAnnowo-majówkowa
Data: 31.12.2020,
Kategorie:
bdsm
femdom,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
... bladego pojęcia, czego się spodziewać. Znowu! Choć przecież wiem od wystarczająco dawna, że Pani – wbrew usilnie stwarzanym pozorom – nierzadko bywa spontaniczna, zaskakująca czy czasami wręcz… humorzasta? Tak, to właściwe słowo, choć przecież nijak nie powinno pasować do doświadczonej dominy. A jednak!
– Podaj mi dłoń! – rozkazuje. A może raczej zachęca? Wciąż nie mam pewności.
Podnosi się, wspierając na mojej ręce i drobnym kroczkiem zmierza ku drugiemu pokojowi. Jak się okazuje – sypialni, której centralny punkt stanowi przeogromne, okrągłe łóżko… Że jak? Okrągłe? Stojące na samym środku? Nie potrafię ukryć zaskoczenia, na co Pani tylko uśmiecha się z przekąsem.
– Mówiłam przecież, że przygotowałam coś specjalnego… No, zamknij usta, bo kogoś połkniesz! A teraz posłuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać!
Karci mnie niby żartobliwie, lecz jej oczy wcale nie podążają za ruchem warg. Przeciwnie – bijąca z nich melancholia jest tak przejmująca, że momentalnie mi się udziela. W ostatniej chwili powstrzymuję smętne spuszczenie głowy, próbując skupić się na poleceniach.
– Widzisz tę miseczkę na stole? To świeczka, w której zamiast wosku jest specjalny olej do masażu. Zgaś ją. Teraz ja usiądę, a ty będziesz po kolei ściągać ze mnie strój, począwszy od rękawiczek, a kończąc na… powiem ci we właściwym momencie! I po każdej zdjętej rzeczy masz mnie tym olejkiem natrzeć. Nie bój się, nie parzy. Czy wszystko jasne? Czekam więc!
Zakładam, że skoro Pani do tej pory nie ...
... nakazała inaczej, mam pozostać w ubraniu. Podwijam mankiety i z nieukrywaną ochotą zabieram się do pierwszego punktu programu – delikatnie podważam krawędź cieniutkiej satyny, powolutku rolując ją przez całą długość przedramienia. Gdy docieram do nadgarstka, chwytam za końce każdego z palców i lekko naciągam materiał. Finalnie zsuwam rękawiczkę i odkładam na bok. Nabieram na dłoń nieco śliskiej, przyjemnie ciepłej zawartości świecy, rozprowadzając ją po ręce Pani. Od paznokci, aż po odsłonięty bark.
Przy pierwszej z rąk tylko mi się zdawało, lecz masując drugą mam już całkowitą pewność – Panią to podnieca! Chyba nawet bardziej, niż mnie. A może wyczuwa moje emocje, które dodatkowo na nią działają? Cóż, pewnie zabrzmi to próżnie, może wręcz megalomańsko, lecz taką właśnie mam nadzieję! Jeśli nawet nieświadomie jestem w stanie sprawić choć trochę przyjemności mojej najdroższej i jedynej kobiecie…
Rozmyślając o tych wspaniałościach, schylam się i sięgam ku pończochom, gdy powstrzymuje mnie nagły rozkaz:
– Teraz ty!
– Nie rozumiem, moja Pani… – Dziwię się, nie zwracając większej uwagi na tak niezręczną odpowiedź.
– Zdejmij górę. Życzę sobie, by każdemu elementowi mojego stroju towarzyszył twój. Rękawiczek nie masz, ale na przykład koszulę już tak. A reszty domyśl się samodzielnie!
Tym razem ton jest cudownie słodki, usta unoszą się w uroczym uśmiechu, jednak przede wszystkim spojrzenie wypełnia… może nie od razu wielka radość, lecz na pewno i nie smutek. Widząc to, ...