1. Do śmierci i jeden dzień dłużej


    Data: 01.01.2021, Kategorie: Lesbijki Autor: paty_128

    ... karierę w mieście, gdzie mam na to szanse. Mieszkałam w niewielkim mieście... Tam nie miałam zbytnio perspektyw na przyszłość, rozumie pan... pani...
    
    - Pani – Poprawiłam ją. Zapewne zmyliła ją moja krótka fryzura. Zawsze tak jest.
    
    - Więc... sądzę, że pani też nie jest stąd. – Skąd wie??
    
    - Dlaczego pani tak sądzi?
    
    - Gdyby pani jeździła tu dłużej niż 3 lata, znałaby pani każdy skrót i każdą uliczkę i wiedziałaby pani, że za skrzyżowaniem można było skręcić w lewo, tamtędy byłoby szybciej. – No, zaskoczyła mnie. Nie znałam tego skrótu. No tak, jeździłam półtora roku.
    
    - Mogę pani podarować te kilka złotych...
    
    - Pomyślimy na miejscu. – Mądrze gada, wykształcona. Uwielbiam takie kobiety.
    
    - Na dworzec? – Zapytałam, gdy wjeżdżałam na żądaną ulicę.
    
    - Nie, na końcu jest domek. – Więc podjechałam pod niego i zaparkowałam na chodniku, zostawiając 1,5 m miejsca dla pieszych. Przepisy i takie tam.
    
    - Jesteśmy. 26 zł. Opuszczę pani do 20 za miłą rozmowę. Wzięła teczkę i wysiadła, otworzyła przednie drzwi.
    
    - To ja dziękuję... - Pochyliła się i podała mi 20 zł, zaglądając do środka. Jezus Maria... Święty Józefie, Mikołaju, Boże... TO ONA. Patrzałyśmy na siebie, obie zaskoczone.
    
    Gabrysia... Gabi... Mój umysł przestał pracować. No, oprócz przetwarzania obrazu, jakim była ta piękna istota ludzka. Odchrząknęła.
    
    - Witaj... Może... Może wejdziesz na chwilę...? Zrozumiem jeśli odmówisz... Ale chodź. Mam ci tyle do powiedzenia... - Więc wysiadłam, bo czemu nie? Dla ...
    ... niej wszystko. Zatrzasnęłam drzwi i poszłyśmy razem. Jak za dawnych lat. Razem.
    
    Nie wiedziałam jak się zachować po tym wszystkim, skrajne emocje i uczucia znalazły sobie środek we mnie. Weszłyśmy do jej domu. Pewnie ciężko na niego pracowała... Kim jest? Adwokat? Prokurator? Może nawet sędzia? Nie, na sędzię jest za młoda.
    
    - Kawy, herbaty, kakao? – Wyrwała mnie z myśli.
    
    - Kawę.
    
    - Siadaj, nie bądź taka spięta... Dziwnie się przez to czuję. – Więc usiadłam i odetchnęłam głęboko.
    
    - Nic się nie zmieniłaś... Poznałabym cię w tłumie bez problemu. – Obserwowałam jej ruchy.
    
    - To miłe... Jednak dziwię się, że ze mną rozmawiasz po tym wszystkim. – Co? O czym ona mówi? Ach tak, obwinia siebie o odejście.
    
    - Rozumiem, byłyśmy młode...
    
    - Nie, nie chodzi o wiek. – Powiedziała podając kawę i usiadła naprzeciwko. – To przez ojca. On jest homofobem. Kazał mi się rozstać, mówił, że to choroba i takie tam... Musiałam, rozumiesz? A twój rysunek... dziękuję, to najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam.
    
    Przetwarzałam powoli to wszystko, zaczynało pasować. Wszystko nagle zrobiło się tak oczywiste... Rysunek? Mówi o prezencie na urodziny? Czternaste? Pamięta... Pamięta!
    
    - Mam go skopiowanego, jest u mnie na biurku w ramce. I słuchaj... Dziękuję. – Chciałam jej przerwać, ale mnie powstrzymała. – Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Zapewne cierpiałaś... Przepraszam, że odeszłam tak bez słowa. To było chamskie z mojej strony...
    
    Łza jej spłynęła. Jejku, jaki ...
«12...456...12»