Do śmierci i jeden dzień dłużej
Data: 01.01.2021,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: paty_128
... Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się na niej, w jej sypialni, na jej łóżku, rozbierana przez nią. Jej ręce były wszędzie tak samo jak moje. Koszulka i guziczki. Pieprzone guziczki, odpinałam cierpliwie jeden po drugim. Ze spodniami poszło szybciej. Po chwili już obie byłyśmy nagie. Pocałowałam ją namiętnie i spojrzałam jej w oczy. Taka piękna...
- Chcę ciebie... - Szepnęła. To mi wystarczyło.
Uklękłam między jej nogami i patrzyłam na jej ciało. Takie sexi... Zaczęłam od całowania jej ud. Cała idealna... Pominęłam jej skarb zostawiając go sobie „na deser”. Jej jędrne piersi były jak dwie poduszeczki, mogłabym je pieścić cały czas. Były takie... Dziewicze. Przeraziłam się.
- Robiłaś już to? – Zapytałam, bojąc się odpowiedzi.
- Nie... - Natychmiast przerwałam, patrzyła na mnie zdziwiona. Usiadłam na łóżku i myślałam, czując bijące od niej ciepło.
- Nie... Nie w taki sposób. Poczekajmy... - Uśmiechnęła się tak słodko i pięknie.
Jeszcze o tym nie wspominałam. Zawsze, gdy się uśmiechała, na jej policzkach pojawiały się naprawdę piękne dołeczki w policzkach. To zawsze mnie zniewalało. I onieśmielało. Gdyby była królową, bez wahania zgodziłabym się być jej niewolnicą.
- Rozumiem... Więc chociaż zostań przy mnie... i po tym wszystkim nie odchodź. – Złapała mnie za rękę. Nie wiedząc jak się zachować, położyłam się przy niej. Obróciła się przodem do mnie i głaskała mi ramię, co mnie relaksowało.
- Zostanę... Do końca życia i jeden dzień dłużej... Pamiętasz? ...
... Obiecałam ci to mając 14 lat...
- Tak, pamiętam... Jak tu się znalazłaś? – Więc zaczęłam jej opowiadać wszystko, nie lubiła kłamstwa więc mówiłam prawdę.
Kilka dni później ona zerwała z Martyną i zostałyśmy parą. Tak długo na to czekałam! Po sześciu miesiącach oświadczyłam jej się. Oczywiście przyjęła zaręczyny. Jako że Polska to homofobiczny kraj ociekający zewsząd katolicyzmem, na ślub zdecydowałyśmy się w tunelu miłości w Los Angeles (tam, gdzie nawet nie trzeba wysiadać z samochodu by wziąć ślub). Pokłóciłyśmy się jedynie o dzieci, które ona bardzo chciała, oraz wybór kota lub psa. Po przyjeździe do hotelu była impreza, oczywiście nie obeszło się od przemówienia... jej ojca, który tak bardzo był przeciwny temu związkowi. Jak sam przyznał – był idiotą bo nie zaakceptował szczęścia swojej jedynej córki. Następnie toast, my symbolicznie lampkę wina by zachować siły na później. Koło 22 opuściłyśmy salę i udałyśmy się do swojego pokoju.
- Nawet dobre te wino, nie? – powiedziała, siadając na brzegu łóżka.
Przypominała „Narodziny Wenus”, morską pianę zastępowały niezliczone fałdy śnieżnobiałej sukni ślubnej. Co powiedziała? Ach tak, wino.
- Tak, idealnie słodkie... Podeszłam i usiadłam przy niej. – Zdjąć to z ciebie? Musi ci być ciężko po całym dniu...
- Poproszę... - Wstała z gracją, jak zawsze. Również to uczyniłam, po kolei rozpinając to, co mi wskazywała. Nie powiem, chwilę to zajęło. Nie chciałam nic zniszczyć, suknia była wypożyczona. Odłożyłam ją ostrożnie na ...