Burze i rytuały (VI)
Data: 21.07.2019,
Kategorie:
kryminał,
BDSM
dziwne,
Dojrzałe
długa fabuła,
Autor: BlueNight
... – zapytała niewinnie, rozwiązując jeden z węzłów, a potem drugi. Roztarł nadgarstki i usiadł na łóżku, wbijając wzrok w leżącą obok starszą kobietę.
Sięgnął do jej twarzy i pocałował. Eliza uśmiechnęła się, głaszcząc jego czarne włosy, po czym ułożyła się wygodnie na łóżku. Chłopiec ułożył się na niej, po czym ona opięła go nogami, mocno przyciskając do siebie.
„Każdemu psu, czasem trzeba dać kość”, pomyślała, gdy wszedł w nią niezdarnie. Zabolało, gdy otarł się, nie tak, jak trzeba. Trochę za wysoko i za szybko. Wprowadziła go do środka i pozwoliła, by wchodził nierównymi ruchami.
– Kacper – powiedziała, obserwując na wpół zmrużone oczy chłopaka – mogę liczyć na ciebie? – spytała, patrząc, jak chłopak unosi wzrok i wpatruje się w nią. Zacisnęła palce na jego pośladkach, przytrzymując go w sobie.
– Tak. Ja już nie... – dyszał. – Mhm, nie, nie tam.
– Zaufaj mi. Teraz lepiej? – zapytała, masując jego jądra i delikatnie uciskając punkt tuż za nimi – Wytrzymaj – wsunęła palec w odbyt chłopca i ostrożnie uciskała jego prostatę – Tak lepiej.
Jęknął, a gdy Eliza mocno ucisnęła, zamarł na chwilę. Jego ciało zadrżało, a długo wstrzymywany wytrysk wypełnił jej pochwę i teraz spływał po wargach, wsiąkając w prześcieradło.
– Ja, prze... – spróbował powiedzieć, ale uciszyła go.
– Już dobrze. Było mi cudownie – pocałowała go w usta. – Przez twojego tatę i jego pracę, to może być nasze ostatnie spotkanie.
– Jak to? Mogę z nim jakoś porozmawiać? – spytał ...
... naiwnie.
– Nie, nie spodobałoby mu się to. Porozmawiamy jutro, jasne. Nie zaprzątaj sobie głowy.
– Ale, jak ci mogę pomóc.
– Nie ważne. Teraz chcę żebyśmy byli szczęśliwi – wyszeptała.
„Przyjemne z pożytecznym”, pomyślała, masując chłopaka, aż jego wciąż mokry od spermy i jej soków penis stanął w gotowości. Tym razem okazał się być delikatniejszy i wchodził w nią w równym, miarowym tempie.
Anna stała w nieznanym sobie miejscu. Niewielkie gospodarstwo z sypiącymi się ścianami niknęło otoczone przez drzewa, obciążone owocami. Kobieta weszła głębiej za zbutwiały płot i uniosła z ziemi jedno z jabłek. Przetarła je o białą koszulę i ugryzła kęs, czując na języku kwaśny smak owocu. Wchodziła głębiej w podwórze, próbując przypomnieć sobie to dziwne domostwo, które było gdzieś na skraju jej pamięci. Była pewna, że już tu była, ale nie wiedziała kiedy. Dom był zamknięty, a gdy zastukała do drzwi, z ceglanej ściany posypały się ziarna tynku. Obeszła wolno domostwo, najpierw po kamiennych płytach, a potem wąskiej ścieżce ciągnącej się między krzewami bzu i róż, wprost ku stodole. Drzwi były uchylone, a z wnętrza starego budynku dochodziły do niej odgłosy. Podeszła na palcach bliżej i zbliżyła się do bocznej ściany stodoły, gdzie jedna z desek była uszkodzona. Przyklękła ostrożnie, by nie narobić hałasu i zajrzała przez otwór do wnętrza.
Na lekko tylko przysypanym słomom klepisku siedziała młoda kobieta. Rzucona na beli słomy spódnica zasłaniała widok, także przez szczelinę ...