1. Burze i rytuały (VI)


    Data: 21.07.2019, Kategorie: kryminał, BDSM dziwne, Dojrzałe długa fabuła, Autor: BlueNight

    ... twarzy, o skórze ciemnej, niemal nieodróżnialnej na tle burzowe nieba, uniósł ją w ramionach, niczym dziecko. Świadomość Anny odpłynęła, gdy mężczyzna ruszył w stronę granic domostwa i ciemnej głuszy.
    
    Policjantka otworzyła oczy, by zdać sobie sprawę, że leży pod starym drzewem, na skraju kręgu z drzew i głazów. Nie wiedząc, czy to sen, czy rzeczywistość spróbowała wstać, jednak ból głowy sprowadził ją na ziemię. W niewielkiej odległości trzasnęło kilka gałązek połamanych pod stopami przybysza. Spojrzała w tamtą stronę, dostrzegając Gabrielę, ale tym razem w późniejszym okresie, jej życia. Młoda dziewczyna była ubrana w burą suknię. Była blada i przemarznięta, ściskając w dłoniach niewielkie zawiniątko. Gdy się zbliżyła Anna dostrzegła wypukły brzuch ciężarnej dziewczyny. Zbliżyła się do głazu, za którym leżała Anna i położyła kilka przedmiotów obok. Mimo chłodu rozwiązała sznur wiążący jej suknię i zsunęła ją, odsłaniając ramiona pokryte pasmami ciemnych znamion i wydatny brzuch. Po chwili naga i drżąca z zimna przyklękła przy spłaszczonym głazie. Rozplotła drżącymi palcami zawiniątko i wyciągnęła duży kawał ciemnoczerwonego mięsa, które mogłyby być sercem jakiegoś zwierzęcia. Wbiła w nie palce i pomagając sobie zębami, rozdarła ochłap na części, po czym ułożyła większy fragment na głazie. Po chwili wyjęła świecę i odpaliła ją, a gdy ciepłe światło rzuciło cień na głaz, dziewczyna usiadła na mokrej glebie i zaczęła coś monotonnie recytować. Pośród nieznanego zaśpiewu ...
    ... dawały się słyszeć pojedyncze słowa, a w miarę rytmicznych powtórzeń, całe zdania.
    
    – Jam jestem żyzną glebą dla twych nasion – szeptała, kołysząc się. Ugryzła fragment serca i gdy krew spłynęła jej po brodzie i policzkach, starła ją starannie. Następnie pokrytymi krwią palcami zaczęła kreślić na piersi, a z każdą linią wstrząsało ją drżenie – Jam jest naznaczona i będę drzwiami dla ciebie.
    
    Na koniec każdej linii powtarzała swój zaśpiew, czasami łkając, czasem wpadając w obłąkańczy śmiech. Każdy kęs i każda linia kreślona od obrzmiałej piersi, przez duży brzuch i szerokie biodra, coraz bardziej oddalał ją od granic człowieczeństwa. Odgryzała kawałek po kawałku, żując je i wracając do swego śpiewu, gdy tylko przełykała fragment. Im bliżej do końca, tym częściej zamiast słów wydobywały się z jej ust dźwięki niemożliwe do opisania. Recytując nieludzkie wersety opadła na dłoniach i na czworaka, niczym zwierzę pochłonęła ostatni fragment. Szarpiąc się opadła na ziemia. Anna oderwała wzrok od odprawiającej tajemniczy rytuał kobiety. Wąż wolno sunął po ziemi ku ciężarnej kobiecie. Spróbowała go odgonić, nie myśląc o tym, czy jej działanie mogą cokolwiek zmienić. Chwyciła leżącą gałąź i odpędziła zwierzę, ale gdy spróbowała zbliżyć się do dziewczyny, nie była w stanie, jakby coś pragnęło dokończyć rytuał. Kolejne węże wypełzły z nisz w okolicznych drzewach i spełzły z kamieni, kierując się ku dziewczynie. Kilka z nich wspięło się na jej biodra i obsiadły ją, zwijając się na ...