Metaliczna szarość
Data: 13.07.2021,
Kategorie:
Lesbijki
przyjaźń,
Autor: belle
... swym metalicznie szarym okiem, ciekawy kolor.
Liv ominęła moją pierś, miałam wrażenie, że zrobiła to specjalnie. Siedziała na swoich piętach, tusz obok zatracając się w tym co robi. Wyglądała pięknie. Naga z rozchylonymi ustami, włosy opadały jej na ramiona spływając na piersi, niemal je zakrywając. Umazana farbą, tak miarowo oddychała, zapatrzyłam się. Włączyło mi się ogrzewanie. Czułam na brzuchu urywane ruchy, a potem łaskotanie, zachichotałam.
- Lena nie wierć się! Oburzyła się. Teraz błądziła po mnie pędzelkiem.
Kontynuowałam swój wcześniej przerwany występ. Kiedy Liv skończyła pracę na moim brzuchu, podbrzuszu, łonie i udzie (kiedy pokrywała farbą wewnętrzną stronę mojego uda spięłam się cała, czując jej palce), zabrała się w końcu do piersi, najpierw palcami potem pędzlem. Palcami wodziła po niej bardzo wolno i subtelnie, a zarazem precyzyjnie. Przyjemne dreszcze przebiegały moje ciało, rozgrzewając mój wewnętrzny płomień. Co jakiś czas L "niechcący" dotykała mnie w czułe miejsca, co sprawiało, że wyrywało mi się jakieś „Mmm...”, i „Och...”. Co za przebiegła bestia! Rozniecała mój ogień z każdym dotknięciem.
Do rzeczywistości przywrócił mnie dotyk jej warg na brodzie.
- Zrobiłam ci zdjęcie jak spałaś. Mogę dołączyć cię do mojego projektu? – zapytała, nie owijając w bawełnę z lekką nadzieją w głosie.
- Że co?! Chyba żartujesz?
- Nie - powiedziała cicho.
Patrzyła na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem, nie mogłam jej odmówić.
- W ...
... porządku. Uśmiechnęłam się. Ale chce zobaczyć efekty.
- Jasna sprawa - Liv promieniała z radości. -Będziesz pierwszą osobą, która je zobaczy.
Usiadłam twarzą do L, a ona wodziła palcami po w wyschniętej na moim ciele farbie.
- Ty mój zwariowany dziele sztuki. Śmiała się. Pochyliła się i pocałowała mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Za każdym razem kiedy do niego dochodziło poznawałyśmy się jeszcze bardziej. Muskałam jej wargi językiem, przygryzałam je co sprawiało, że Liv rozkręcała się i w odwecie osuwała się nieznacznie patrząc jak moje wargi buntują się usilnie pragnąc pocałunku. Dłoń Liv trzymała mnie za szyję, druga zaś gładziła po prawym udzie, kierując się powoli ku jego wewnętrznej stronie. Ja zajęłam się jej piersiami gładząc i drażniąc to jedną to drugą. Co jakiś czas muskając opuszkami płaski brzuch. Chwilę później L leżała na mnie. Pocałunki i pieszczoty przybrały na sile. Byłam taka wilgotna i rozpalona, ona też. Poczułam to na swoich wargach i palcach. Dłoń Liv również dotarła do mety. Tym razem nie bawiłyśmy się w delikatność i finezję. W L obudziła się prawdziwa bestia. Jej język wtargnął do moich ust, byłyśmy dopasowane, wiedziała czego chcę, a ja wiedziałam czego ona pragnie. Porozumiewałyśmy się bez słów. Pieściłyśmy nasze wnętrza jednocześnie. W jednym rytmie. Napierałyśmy na swoje dłonie, nie przerywając pocałunku. Wolną ręką gładziłam ją po plecach. Splecione ciała tak idealne w swej grze. Nasze biodra i nadgarstki przyspieszały. Erupcja była już blisko. ...