-
SUKA
Data: 26.07.2019, Kategorie: Dojrzałe Autor: dotyk690
... zawiesiła na chwilę głos, dla lepszego efektu. - Hitler!!! Taki to charakterek! Śmiali się dłuższą chwilę. - Więc jak mówię, gdy stanęła na nogach, olała nas i tyle. Teraz miała gdzie przyjmować facetów, więc my tylko Jej przeszkadzaliśmy. - przerwał na chwilę, szukając w ich oczach potwierdzenia. - Ale prawdziwy koniec nastąpił później. W piątek, przed Sylwestrem zadzwoniłem do Niej. Gdy tylko odebrała, w tle usłyszałem męski głos, przez ułamek sekundy. Myślałem z początku że w gdzieś w knajpce jest, jak to Ona. Ale od słowa do słowa okazało się że siedzi SAMA w domu. Więc zapytałem. - I co? - spytały obie naraz. - I nic. A przecież natychmiast po głosie poznałem że coś jest nie tak. Wyparła się, wmawiała mi że się przesłyszałem, uspokajała, jakby Jej jeszcze zależało. Chciała mieć koło ratunkowe... - ...koło zapasowe... - wpadli sobie z X. w głos. Uśmiechnął się na takie zgranie i kontynuował. - ...żeby miała do kogo wracać, jak z innym Jej nie wyjdzie. Gdy za chwilę znów zadzwoniłem raz, d**gi, to już nie odebrała. A mnie znowu do rana serce rwało, tak jak to już było parę razy wcześniej... - I wszystko jasne. - podsumowała X. - Akurat się z nim... - Nie kończ, proszę. - upomniał ją. - Celowo się potem nie odzywałem ponad tydzień, bo byłem ciekaw czy się zainteresuje - prędzej bym się szóstki w totka doczekał. Gdy w końcu zadzwoniłem, to tylko usłyszałem pretensje że o Niej nie myślę, nie tęsknię, nie dzwonię... - Ciągle grała? - spytała ...
... X. -Ciągle. A jak znowu zapytałem o tego faceta, to mnie wyśmiała. Potem nie mogłem się jakiś czas dodzwonić - gdy danego dnia zadzwoniłem, to mnie odrzucała, a wszystkie następne próby to było już: "numer zajęty", przez kilka godzin, aż do późnej nocy. I tak kilka dni. Ale parę dni później, w sobotę, jak się dodzwoniłem, rozmawialiśmy normalnie, jak za dawnych czasów można powiedzieć. Już myślałem nawet że wszystko wraca do normy. - No wiesz! - żachnęła się X. - Jeszcze miałeś nadzieję? Uśmiechnął się tylko smutno. - Następną niedzielę zapamiętam na długo. Choćby dlatego że akurat ciotka mi zmarła. Dzwonię do Niej wieczorem, odrzuciła natychmiast. Myślę - może akurat samochodem jedzie, nie może rozmawiać, nieraz zresztą tak było, zadzwonię za chwilę. Ale za chwilę to Ona sama zadzwoniła... ............................................................................................................................................ - "Hej!" - rozbrzmiał w słuchawce Jej roześmiany głos. - "Co mi za strzałki puszczasz?" W Jej głosie było coś... nie wiedział jeszcze co, ale... - Nie puszczam Ci żadnych strzałek... - wyjaśnił w kilku słowach jak się sprawa miała. Milczała chwilę, a gdy się znowu odezwała, w jej głosie już nie było śmiechu... Tak! Śmiech! Już wiedział co było nie tak, Jej śmiech był sztuczny, udawany! - "W jakim samochodzie?" - warknęła. - "Czy ty słyszysz, żebym w samochodzie była?" - No nie, ale... Nie dała mu dokończyć. - "Dość mam tych ...