Niesmiala ekshibicjonistka
Data: 09.08.2021,
Kategorie:
Fetysz
Autor: Radzimir Dębski
... nie nadawał się do chodzenia na co dzień. Była przeznaczona jako dodatek do pełnych kreacji, lub ewentualnie do łóżkowych zabaw. Zarówno z bliska jak i z daleka nie zasłaniała praktycznie nic, widać przez nią było jak przez lekko zabarwione szkło. Była wspaniała. Wymyśliłam sobie, że to właśnie w niej wypuszczę się na łowy. Jak to jednak zrobić, aby nie wzbudzić publicznego oburzenia lub narazić się na napaść?Postanowiłam wykorzystać swojego leciwego Opla Corsę, który miał mi w tym wypadku posłużyć jako schronienie przed tymi niechcianymi spojrzeniami i potencjalnie niebezpiecznym obrotem spraw. Wciąż jednak jazda po mieście czy nawet wsi z nagim biustem nie jest najszczęśliwszym pomysłem, znałam jednak pewne miejsce, które nadawało się idealnie. Była to oddalona od moich rodzinnych stron o dobre kilkanaście kilometrów, prawie zapomniana gruntowa droga ukryta między polami kukurydzy. Z rzadka jeździły nią traktory czy tubylcy, więc nie była zarośnięta trawą. Stanowiła długi korytarz, którego jako skrótu używali mieszkańcy dwóch sąsiednich wiosek chcący przemieścić się między nimi. Z jednej strony zapewniała osłonę wysoko rosnącą kukurydzą, a drugiej, dzięki temu, ze była dość prosta, z daleka widać było czy ktoś się zbliża. Plan nie był skomplikowany, ale jego wykonanie wymagało nieco wysiłku i sporo szczęścia. Wychodząc z domu musiałam być ubrana, więc zrzucenie z siebie zbędnych ciuchów i pozostawienie wyłącznie prześwitującej halki miało nastąpić tuż przed miejscem ...
... akcji. Kolejnym problemem był fakt, jak rzadko uczęszczana była ta dróżka. Zanim w końcu się udało, robiłam wiele nieskutecznych podejść w trakcie których wykonywałam kilka rundek tam i z powrotem, nie natykając się zupełnie na nikogo lub ewentualnie dzieci, kobiety czy mężczyzn za starych, lub zupełnie nieatrakcyjnych. Wiedziałam jednak, że nawet jeśli w końcu trafię na odpowiednią osobę, to nie wystarczy mi, że po prostu przejadę obok. Potrzebowałam interakcji. Mimo wszystko musiałam nawiązać jakiś kontakt. Stresowało mnie to, ale wpadłam na pomysł, że będę udawać zagubioną w kukurydzy dziewczynkę. Zapytać o drogę, to przecież nic strasznego! W końcu robiłam to już wiele razy.Była to już chyba piąta albo szósta próba w tym miesiącu, gdy pewnego dnia skręciłam z drogi gminnej i zatrzymałam się na skraju pola przy przydrożnym drzewie obok którego stała niewielka kapliczka. Była połowa sierpnia, a żar niemiłosiernie lał się z nieba. Okolica powoli zaczynała się złocić, w powietrzu unosił się słodki zapach suszonego siana, które w wielkich balach stało w polu po drugiej stronie trasy. Brak wiatru sprawił, że wokół słychać było tylko głośne bzyczenie świerszczy. Nie wychodząc z auta zdjęłam z siebie rozpinaną bluzkę i krótkie spodenki. Bielizny i tak nie miałam, więc zostałam wyłącznie w mojej cienkiej, satynowej, prowokacyjnej szmatce. Zapięłam pasy, zasłaniając nimi ile się dało, na wypadek, gdyby dróżką szły dzieci, lub inne niechciane osoby i z wolna ruszyłam w kierunku szpaleru ...