Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 21.08.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Dojrzałe
Masturbacja
wspomnienia,
historia,
Autor: Agnessa Novvak
... dosłownie każdy poranek zaczynając od bezrefleksyjnego wsadzenia ręki w majtki i zrobienia sobie dobrze. Bez względu na konsekwencje. I nieważne, że płaciłam za te krótkie chwile wątpliwej nieraz przyjemności zmęczeniem, rozdrażnieniem oraz najzwyklejszym fizycznym bólem. Ważniejsze było zaspokojenie. Do tego stopnia, że zdarzało mi się wyciągać spomiędzy nóg palce pokryte dalekim od przezroczystości śluzem. Przyrzekałam sobie wówczas w przestrachu, w panice rwąc włosy przed lustrem , że już nigdy nie doprowadzę się do takiego stanu! Przenigdy!
Tak, oczywiście, jakbym sama w to wierzyła…
Co jeszcze gorsze, takie emocjonalne huśtawki powodowały, że zamiast wreszcie przystosować się w nowej rzeczywistości – a przecież mieszkałam na Śląsku już dobre pół roku! – znów zatracałam się w tęsknocie za „starymi, dobrymi czasami”. A cokolwiek nie mówić, miałam naprawdę sporo do nadrobienia: wciąż inaczej się ubierałam, miałam inne zwyczaje i nawyki, a przede wszystkim inaczej mówiłam. Dlatego jeśli nawet jakimś cudem udało mi się wtopić w tłum, i tak błyskawicznie odkrywano mistyfikację już po pierwszych słowach. A przecież nie mogłam albo stale siedzieć w domu, albo milczeć, albo jedno i drugie naraz.
Czas mijał, a ja stawałam się coraz bardziej apatyczna i niechętna. Nie cieszyły mnie sukcesy zawodowe ojca, ogólny dostatek, odwiedzające nas coraz częściej naprawdę miłe i serdeczne nowe znajome matki… Nawet mój młodszy brat – ta ciepła, ślamazarna klucha, o którą wszyscy ...
... się najbardziej baliśmy, jak zniesie przeprowadzkę – błyskawicznie wtopił się w otoczenie i znikał na całe dnie wraz z paczką nowych funfli w postaci Ernestów, Gerardów, Edmundów, Ewaldów i innych im podobnych.
I wówczas to dwa, z pozoru całkiem zwyczajne zdarzenia, znów skierowały moje losy na dla odmiany zupełnie niezwykłe tory.
Pierwszym był incydent na pobliskim osiedlu robotniczym, przez które zwyczajowo przechodziłam w drodze po zakupy. Tego dnia wyjątkowo wracałam nieco inną drogą, zapuszczając się w mniej znane – za to znacznie bardziej podejrzane – rejony, gdy w jednej z bram dostrzegłam kątem oka, jak dwie dziewczyny szturchają młodego blondaska. Wiedziona ciekawością przystanęłam na moment i po prawdzie, choć niezbyt dobrze to o mnie świadczyło, miałam już ruszać dalej, zostawiając nie swoje sprawy własnemu biegowi. Wówczas jednak jedna z agresorek mnie przyuważyła i od razu zaczęła wyzywać. A był to dopiero początek z serii katastrofalnych błędów, które obie popełniły: najpierw podbiegły do mnie, wydzierając się wściekle, a następnie zaczęły popychać ubabranymi wszechobecnym pyłem węglowym łapami, wytrącając mi z rąk torbę pełną sprawunków. Ta zaś, upadając na spływający wiosenną breją chodnik, zachlapała błockiem mój ulubiony płaszczyk.
Wspominałam już, że moi byli koledzy cenili mnie za odwagę? Cóż, pewnych rzeczy wówczas nie dopowiedziałam. W moim przypadku odwaga przechodziła bardzo szybko w iście szaleńczą brawurę. Doprowadzona zaś do ostateczności, ...