Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 21.08.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Dojrzałe
Masturbacja
wspomnienia,
historia,
Autor: Agnessa Novvak
... jesiennego dnia matka wpadła rozemocjonowana do domu, machając biało-czerwoną flagą i dosłownie płacząc z radości, że „odzyskaliśmy kraj”.
Właściwie od kiedy pamiętałam odwiedzali nas różni goście i godzinami toczyli z ojcem jakieś niezwykle zajmujące dyskusje – które zresztą regularnie podsłuchiwałam, choć po prawdzie rozumiałam z nich niewiele – jednak od tamtego wydarzenia podobne wizyty stały się wręcz niedzielną tradycją. Każde takie spotkanie zaczynało się zwykle od rozgorączkowanego analizowania spraw bieżących: od cen głowizny, przez cuda nad Wisłą i powstania śląskie, po zabójstwo prezydenta. Potem zaś, w miarę jak kolejne stawiane na stole karafki pokazywały dno, zebrani przechodzili do coraz bardziej sprośnych przyśpiewek o gonieniu bolszewika, ułanach, panienkach z okienka… I oczywiście im owa tematyka stawała się ciekawsza, tym coraz energiczniej odganiano mnie jak najdalej od towarzystwa! Na szczęście wystarczyło przyczaić się w pobliżu otwartego zazwyczaj okna w salonie, by całkiem wyraźnie wszystko słyszeć. A jeśli akurat goście rozsiedli się w innym pokoju, względnie z powodu gorszej pogody zawarli okiennice, to przecież pozostawały dziurki od klucza, szczeliny pod drzwiami albo nawet i szklanka przyłożona do ściany. Oczywiście aż do momentu, w którym ktoś mnie nie przyłapał na owych niecnych przeszpiegach…
W międzyczasie uczyłam się niezwykle pilnie – na tyle, że po drodze awansem przeskoczyłam jedną klasę. W wolnych chwilach korzystałam z ...
... wszelkich dobrodziejstw młodości, no i oczywiście rosłam. Nie tylko w górę, ale także w paru miejscach wszerz, nabierając coraz bardziej kobiecych kształtów. Przede wszystkim jednak, wraz z dojrzewającym ciałem, zmieniał się także mój umysł. Nie zawsze nadążając za rozszalałymi pragnieniami i nieraz bardzo nieoczekiwanymi reakcjami organizmu. Zupełnie czym innym było bowiem spłonięcie rumieńcem na widok sprośnej ilustracji w książce, która mniejszym bądź większym zbiegiem okoliczności trafiła w moje ręce, a innym obudzenie się w środku nocy z mokrym czołem, mokrymi plecami oraz mokrą… no właśnie.
Niby nie żyłam zamknięta w klasztorze, jednak o „tych sprawach” jakoś się w domu niespecjalnie dyskutowano. Ojciec zdecydowanie bardziej zajęty był wspomnianym politykowaniem, matka prowadzeniem własnego interesiku buchalterki, a jeśli w zasięgu wzroku pojawiał się jakiś co bardziej niegrzeczny wujaszek, znajomy czy choćby i sąsiad, już po pierwszym zbereźnym dowcipie był ode mnie odsuwany na bezpieczną odległość. Oczywiście pozostawało jeszcze dyskretne podglądanie, a z czasem także podpytywanie i zagadywanie koleżanek, kolegów, służących i im podobnych, jednak nie mogłam powiedzieć, by miało to cokolwiek wspólnego ze zorganizowaną edukacją seksualną na jakimkolwiek sensownym poziomie. A skoro tak – musiałam postarać się sama o nie tylko wszelkie pomoce naukowe, lecz także odpowiednio doświadczonych nauczycieli.
Po przekopaniu domowych biblioteczek okazało się, że pozycji z zakresu ...