Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 21.08.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Dojrzałe
Masturbacja
wspomnienia,
historia,
Autor: Agnessa Novvak
... układ urbanistyczno-administracyjno-polityczny, w którym w ciągu ledwie półgodzinnego spaceru przechodziłam przez Wielkie Hajduki, Nowe Hajduki i Królewską Hutę, a gdybym się jeszcze nieco dalej zapędziła, dotarłabym do granicy państwowej z Beuthen. Nie ciężkie, pachnące palonym koksem i rozgrzanym żelazem powietrze oraz wszechobecny jazgot, jakże odległy od idyllicznej atmosfery krain mego dzieciństwa. Nie! Główny powód leżał znacznie, znacznie głębiej.
Tak naprawdę żałowałam, że zostawiłam za sobą wszystkie marzenia. Pragnienia. Miejsca. Ludzi. Cały świat! Pierwszą prawdziwą – a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało – miłość w osobie postawnego bruneta, który skradł me młodzieńcze serce, a z którym nie zdążyłam się nawet odpowiednio pożegnać, kończąc naszą znajomość przez telefon. Najserdeczniejszych przyjaciół, z którymi nie tylko trzymałam sztamę jako najodważniejsza pannica w całej okolicy, ale którzy też, nęceni obietnicą choćby niezobowiązującego spaceru, prześcigali się w komplementach. Oraz przewspaniałe, przecudowne, przekochane przyjaciółki, które towarzyszyły mi w całodziennych wędrówkach po ciągnących się ku horyzontowi sadach oraz ogrodach, zwieńczonych niejednokrotnie iście dionizyjskimi ucztami z wyciągniętych ze spiżarek wiktuałów oraz podebranych cichaczem po drodze owoców. Ba, żeby tylko…
Nieraz którejś z nas udało się przeszmuglować na owe eskapady butelkę domowego wina lub nawet nalewki, co w połączeniu z upałem i nastoletnią burzą hormonów ...
... tworzyło mieszankę wręcz wybuchową. Bywało, że spływającą wraz z sokiem z gruszek czy śliwek nie tylko z rozchylonych pożądliwie ust, ale także odsłoniętych ramion, brzuchów lub nawet dekoltów.
Jakże brakowało mi tamtych emocji! Niepewności, czy jakiś podglądacz za nami nie szedł i nie wyskoczy nagle zza krzaków z okrzykiem: „A tu was mam!”. Wstydliwej ciekawości, gdy schowana wśród rozkwieconych krzewów oddawałam ukradkowe pocałunki co bardziej odważnym dziewczętom… Nieograniczonej niczym swobody, kiedy to pluskałyśmy się ukradkiem w leniwie płynących poprzez uroczyska strumykach, nie dbając zupełnie o zasłanianie czegokolwiek. Oraz rumieńców rozpalających nie tylko policzki, a świadczących nadto dobitnie, że wszystko, co robiłam, naprawdę mnie podniecało! Zwłaszcza jak jedna czy druga przyjaciółeczka rozłożyła się po takiej kąpieli z nieco zbyt szeroko rozstawionymi udami, prezentując calutkiemu światu swą…
Ech, co to były za czasy! Ilekroć je sobie przypominałam, rumieniec rozpalał nie tylko twarz, ale i parę innych miejsc. I – choć bardzo się starałam – coraz trudniej było mi się powstrzymywać przed użyciem owych reminiscencji w bardzo jednoznacznych celach. Zwłaszcza że z każdym dniem prawdziwość wspominanych osób ustępowała coraz mocniej wyidealizowanym wyobrażeniom. Chłopcy z najzwyklejszych przeciętniaków przeistaczali się w antycznych herosów o godnych podziwu wymiarach nie tylko klaty czy ramion, a dziewczynom wygładzała się cera, rysy piękniały, biusty zaś rosły tak ...