Przysługi
Data: 31.07.2019,
Autor: horus33
... skorzystać – mruknęłam, ale uniosłam kieliszek. – Jesteś ze strony młodego, czy młodej – zapytałam, żeby zagaić rozmowę, bo Nadia nie kwapiła się by odejść.
- Od Michała, jestem jego ciotką.
- Ciotką?
- Wiesz jak to się plotą rodzinne powiązania, nie będę tego wyjaśniać. Często się z tego z Michałem śmialiśmy. Dzieli nas zaledwie kilka lat, ale formalnie jestem ciocią. Zmieniając temat, nie trafiło ci się zbyt dobrze ze starszym. Co to za durny pomysł brać takiego z bagażem. Myślałam, że Michał jest mądrzejszy.
- To pewnie pomysł Anety, ale nie narzekam – machnęłam ręką – bawię się świetnie.
- Widziałam. Ze mną też zatańczysz – spytała podając mi rękę.
Uśmiechnęłam się i wstałam. Dobrze będzie spalić trochę alkoholu. Zespół przyciął jakiś skoczny kawałek, gdy wyszłyśmy na parkiet. Nadia szybko pokazała kto będzie prowadził i że bezsprzecznie umie tańczyć. Choć przetańczyłam dziś kilkadziesiąt tańców dopiero teraz mogłam się naprawdę rozruszać. Miałam wrażenie jakbyśmy czytały sobie w myślach. Gdy skończył się pierwszy utwór stałyśmy śmiejąc się do siebie, zgrzane, zdyszane i wciąż trzymając się za ręce. Naturalnie zaczęłyśmy tańczyć drugą piosenkę i tym razem poczułam jak jej dłonie przesuwają się po moich biodrach, inaczej niż wcześniej. Na pewno nie można było tego uznać za zwykły przyjacielski dotyk. Pewności nabrałam czując lekkie muśnięcia jej dłoni także na wewnętrznej stronie uda, piersi, policzku, pośladku. Wystarczająco często byłam obmacywana ...
... podczas tańca by to rozpoznać, a teraz kurczę, kobieta. Zarumieniłam się myśląc, że wszyscy na nas patrzą, ale jej dotyk nie był bynajmniej niemiły, tylko stresujący. Mimo onieśmielenia, tak erotycznego tańca nie doświadczyłam jeszcze nigdy.
- Boże, ale się zmęczyłam – wydyszała z uśmiechem, gdy skończyłyśmy tańczyć. Oczy błyszczały jej emocjami. Podejrzewałam też, że część mojej i jej zadyszki była spowodowana czymś innego niż tylko zmęczeniem – może przejdziemy się na chwilę. Tu nie ma czym oddychać.
Chciałam zaprotestować, ale rozejrzawszy się ukradkiem, dostrzegłam kilka wpatrzonych w nas męskich oczu i opadniętych szczęk. Tak, wyjście z sali było bardzo dobrym pomysłem.
Chłodne powietrze ochłodziło moje zaczerwienione policzki. Minęliśmy kilka dyskutujących żywo grupek i rozmawiając swobodnie skręciłyśmy w wąską uliczkę. Mimo wszystko zadziwiająco dobrze mi się z nią gadało.
- Chyba musimy wracać – stwierdziłam, gdy zorientowałam się jak daleko odeszłyśmy – twój mąż będzie się martwił.
- Nie będzie. Uprzedziłam go, że idę do ciebie. Po dwunastu latach rozumiemy się bez słów.
- Czyli jesteście szczęśliwym małżeństwem. To chyba nie jest zbyt częste.
- Tak, nam się udało. Możesz mi nie wierzyć, ale prawie nigdy się nie kłócimy.
Zatrzymała się na środku uliczki więc i ja przystanęłam. Patrzyłam na mnie uważnie, jakby rozważała jakąś decyzję, białe ząbki zagryzła na kąciku wargi w bardzo seksowny sposób. Jeden krok i pocałowała mnie zanim zdążyłam cokolwiek ...