Cud
Data: 09.10.2021,
Kategorie:
szpital,
Nastolatki
niepewność,
Autor: MrHyde
... dziewczyny.
Objąłem Anię, przyciskając ją do siebie. Ujęcie na wprost. Z lewa. Do poprawki. Wreszcie, korzystając z nieobecności pana Kazika, jeszcze raz pozwoliłem sobie powiedzieć więcej, niż pozwala etykieta przyzwoitego mężczyzny.
– Chodź, zrobimy z góry. Tak żeby dekolt ładnie wyszedł.
– Okey – zgodziła się po sekundzie zastanowienia, potwierdzając roześmianym spojrzeniem, że wie, o co mi chodzi.
Cyknąłem dwa zdjęcia i przekazałem komórkę Ani. Żeby i ona przyłożyła rękę do fotografowania. Na tym skończyło się spoufalanie. Całkiem skuteczne jak na pierwszy dzień znajomości.
Kiedy nadeszła pora powiedzieć do widzenia, widać było, że dziewczynie nie spieszy się do domu. Zbierając się, oglądała się na mnie. Żegnała tęsknym spojrzeniem.
– Cicha woda! Wpadłeś pan w oko Okruszkowi. Ha, ha! – Pan Kazik rubasznie skomentował wynik spotkania, odprowadziwszy wnuczkę do windy. – No i co, a nie mówiłem, że to cukierek?!
– Oj, tak. Ładną ma pan wnuczkę. Ale nie niepokoi się pan, że do niej przychodzi kolega? Może w tym wieku nie trzeba na wszystko pozwalać. – Ostrożnie spytałem o chłopaka Ani.
– E tam! Dopóki przyprowadza do domu, to nie ma obaw. Zresztą, co to za kawalery? W tym roku to już chyba piąty. A jakie problemy! A to się spojrzał nie w tę stronę, co powinien, a to nie poprosił do tańca, a to gapi się jak głupi do sera, ale boi się odezwać. To dzieci!
– Pańska wnuczka wcale nie sprawia wrażenia dziecinnej – zaprotestowałem, żeby sprowokować ...
... dziadka Ani do dalszych wynurzeń.
– Bo dziewczynki szybciej rosną – odpowiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Możliwe. Wygląd czasem kłamie. Ale i tak obrazowi dziewczyny w oczach dziadka najwyraźniej brakowało bieżących aktualizacji.
Spróbowałem wytropić Anię w internecie. Imię, nazwisko, nazwa miejscowości – Google nie znalazł przydatnych informacji. Facebook pokazał długą listę profili. Także bezużyteczną. Przejrzałem jedną trzecią i się poddałem. Musiałem zawęzić krąg poszukiwań.
– Panie Kaziku, to ile ma pan wszystkich wnucząt? – zagaiłem rozmowę.
– Od starszej córki chłopca i dziewczynkę, od syna dwie, no i Anię. Razem pięcioro.
– Podobno jedynaki są samolubne. Myśli pan, że to prawda?
– Coś w tym jest. Na pewno. Ania nigdy się nie musiała z nikim niczym dzielić. Wszystko było tylko dla niej. To jakoś wpływa na charakter. – Tak jak liczyłem, rozmowa szybko zeszła na temat Ani.
– Rozpieszczone dziecko? – powtórzyłem, co słyszałem już kilka razy. – A szkoła? Pewnie chodzi do jakiejś płatnej z rozszerzonym programem muzyki i językami.
– Nie tam, kto by sobie pozwolił na coś takiego! Ma dodatkowy angielski i chodzi do sekcji muzycznej w domu kultury. To musi wystarczyć.
– Aha. Czyli do zwykłej publicznej szkoły?
– Tak. Pieszo pięć minut. Na... – staruszek podał nazwę ulicy.
Bingo! – ucieszyłem się, że przynajmniej wiek sprawdzę, czy w przedziale liceum, czy gimnazjum. Wszedłem na mapę i klops. Zamiast konkretnej placówki na podanej ulicy, kombajn, ...