Cud
Data: 09.10.2021,
Kategorie:
szpital,
Nastolatki
niepewność,
Autor: MrHyde
... aniołem, pani Agatko.
– Chciałam zobaczyć, jak się dziś czujesz. – Miejsce pielęgniarki zajęła Ania, zerkając w moją stronę. – To wsiadłam w tramwaj i jestem. Mogę z twojej komórki zadzwonić do babci? Żeby nie myślała, że pojechałam gdzie indziej. – Też się nachyliła, żeby pocałować staruszka na powitanie.
Miała na sobie dłuższą spódnicę niż poprzednio i bluzkę z mniej szczodrym dekoltem. Tym razem kuszenie było mniej intensywne, a ja, pamiętając gorączkę poprzedniego dnia, starałem się bardziej kontrolować myśli.
Zachowywałem się jak kulturalny człowiek, powściągliwie. Jak przed chorobą. Ten mój spokój chyba rozczarował dziewczynę. Z kwadransa na kwadrans poważniała. Zalotny, ciekawski uśmiech zniknął z jej twarzy, zastąpiony zamyśloną, lekko melancholijną miną. Wyobraziłem sobie, że liczyła na dalsze frywolne komplementy, na flirt, na uwagę. Broniłem się jednak przed takimi myślami, obawiając się, że to tylko chore chciejstwo.
Za to ze spokojnym sumieniem dopiąłem celu stworzenia kanału łączności, niezbędnego do dalszego podrywu. Po prostu spytałem Anię, czy używa mediów społecznościowych. Zwyczajnie, bez obaw, że ktoś się dopatrzy niecnych zamiarów. Dziewczyna z chęcią wymieniła się kontaktami. Przy dziadku. Od tej pory dnia mogłem do niej pisać o każdej porze, z dowolnego miejsca, co tylko miałem ochotę i odwagę powiedzieć.
W pierwszej wiadomości prywatnej wysłałem zdjęcie. Selfie we dwoje. Z idealnie wyeksponowanym dekoltem.
Wieczorem pana Kazimierza ...
... odwiedziła żona. Zostawiłem ich samych. Po pół godzinie kobieta wyszła na korytarz. Ciężkim krokiem. Gdyby ją nagrać, wyszedłby film instruktażowy dla uczących się języka polskiego ilustrujący wyrażenie „kłębek nerwów”. Przestąpiwszy próg, zapłakała.
– Ma pani wspaniałego męża. – Wsparłem ją ramieniem. – Bez pana Kazika byłoby tu nie do zniesienia. To dobry duch oddziału. Wszystkim dodaje otuchy.
– Naprawdę? – odpowiedziała bez przekonania. – Całe życie liczyłam, że kiedyś zmądrzeje. Że będzie poważny. A jemu ciągle w głowie te jego żarty. Nawet teraz! Nie mogę już z tym wariatem. Jak mi Bóg miły, nie mogę.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć tej nieszczęśliwej kobiecie. Jedyne, co mogłem jej zaoferować, to milczenie. I chyba było to odpowiednie zachowanie. Usiedliśmy na kanapie w kąciku kuchennym. Potrzymałem ją za rękę. Zaczekałem, aż porozmawia z panią doktor, z Antytezą. Pomilczałem znowu, nie pytając o prognozy, zawsze optymistyczne. Zjechałem z nią windą na parter, odprowadziłem.
– Dziękuję. Bardzo mi pan pomógł, panie Jerzy. – W końcu nerwy nieco odpuściły. – Kazik dużo o panu opowiadał. Chce pana zaprosić. Nie wiem, jak długo... – Nie dokończyła zdania.
– Długo. Pan Kazik wszystkich nas przeżyje – zdobyłem się na odrobinę wisielczego humoru i czym prędzej zamilkłem.
– Mam nadzieję, że będzie jeszcze w stanie... Nie odmówi pan, prawda?
– Oczywiście. Z chęcią kiedyś wpadnę na kawę – obiecałem, myślami powróciwszy do Ani. Serce zabiło mi mocniej na wieść o ...