Układ (V)
Data: 06.08.2019,
Kategorie:
BDSM
Brutalny sex
wiązanie,
Autor: kilgore_trout
... przestaliby. Marcin pochylił się lekko do przodu, Iza skorzystała z okazji, by zapleść ręce na jego szyi. Po raz pierwszy to ona kontrolowała tempo ich ruchów, w zasadzie niejasnym było czy ona mu się oddaje, czy go bierze. Ale nie to było ważne. Ważne były te oczy penetrujące ją chyba bardziej dogłębnie niż kutas, na który się nabijała, ważne były te włosy, których bezwiednie dotykała, gdy ich usta ponownie się złączyły. Czuła, że jednocześnie tonie i unosi się na powierzchni, gdzieś w tyle głowy kołatała jej myśl, że właśnie rozgrywa się ostatni etap tragedii, której nie dało się uniknąć, tragedii, która rozpoczęła się, gdy przyjęła ten pieprzony układ, zamiast ubrać kastet na dłonie i mu przypierdolić, tak żeby stracił przytomność. Ale te myśli nie zajmowały jej, w zasadzie nie była ich nawet świadoma, to był raczej rozbłysk tego co gryzło ją przez ostatnie miesiące. Teraz, chciała tylko czuć ciepło jego ciała, całować jego usta, patrzeć w jego oczy.
On był w niej czy też ona na nim, to nie miało znaczenia. Byli w zasadzie dwiema częściami tego samego organizmu. Marcin nie myślał przytomnie, zupełnie nie kontrolował swojego ciała, chciał tylko trzymać Izę w swoich rękach najdłużej jak się dało.
Byli jednak tylko ludźmi, więc ta chwila pogrążenia się w sobie nawzajem nie mogła trwać wiecznie. W końcu ich ruchy przyspieszyły, straciły dotychczasowe równe jak na olimpijskim konkursie skoków synchronicznych tempo, stały się niemal frenetyczne. Aż w końcu stało się to co ...
... musiało się stać. Iza wbiła paznokcie w plecy Marcina, on odwzajemnił się jej bardzo silnym ściśnięciem pośladków. I było po wszystkim. Jeszcze przez chwilę zostali w tej pozycji, obydwoje rozgrzani, obydwoje spoceni i zmęczeni. Do obydwojga zaczęło dochodzić, co przed chwilą się stało. Znów pierwsza ruszyła się Iza, szukając ubrania rozrzuconego po całym samochodzie, Marcin w milczeniu patrzył jak się ubiera i otwiera drzwi, nie próbował jej zatrzymać. Zatoczyła się lekko na chodniku, po czym zniknęła mu z oczu. On popatrzył na zaparowane szyby i oparł twarz o kierownicę. Tego się nie spodziewał.
Stała przed drzwiami do mieszkania. Pocałował ją w usta. A ona...odpowiedziała na jego pocałunki. To było najgorsze co dotychczas zrobili...co ona zrobiła. Było kilka momentów, gdy wydawało się, że niżej upaść już nie może. Gdy zawarła ten układ, gdy założyła obrożę, gdy pozwoliła mu prowadzić się przez las, a teraz upadła jeszcze niżej. Kurwa! Jak ona będzie mogła…
– Zapomniałaś kluczy? – usłyszała znajomy głos.
Powoli obróciła się starając się przywołać nas twarz coś, co choć trochę będzie przypominać uśmiech.
– Nie, po prostu się zamyśliłam.
Nadia przyjrzała się jej przekrzywiając głowę, po czym powiedziała:
– Lepiej robić to w domu, mniej potłuczesz sobie tyłek.
– Racja – odpowiedziała Iza uśmiechając się i jednocześnie przekręcając klucz w zamku. Uśmiech jaki malował się na jej wargach był prawie szczery
Przez następne trzy tygodnie widywali się rzadko. ...