Edukacja Aleksandra (I)
Data: 07.08.2019,
Kategorie:
Pierwszy raz
Mamuśki
Autor: latarnia_morska
... po powrocie - Marta wstała od stołu i pocałowała Olka w policzek - Muszę już lecieć. Do środy...
Olek wyszedł za nią do przedpokoju. Założyła jesienne kozaczki i ten brązowy płaszczyk, w którym tak świetnie wyglądała.
- Pa, Olku! Zajrzę jeszcze do Edyty!
- Uważaj na siebie i wracaj cało! - zawołał chłopak za nią stając w otwartych drzwiach.
Patrzył z przyjemnością, jak idzie korytarzem, jak zgrabnie kołysze biodrami. Marta podeszła do drzwi sąsiadki i zadzwoniła.
- Cześć, Edytko... Wyjeżdżam - powiedziała, gdy nauczycielka otworzyła drzwi.
- Udanej podróży Marto - Edyta miała zaczerwienione oczy, widać było, że niedawno płakała - baw się dobrze...
Marta popatrzyła na sąsiadkę uważnie, a potem spojrzała na Aleksandra.
- Edyta! Olek zostaje. Rozmawiałam z nim. Gdybyś cokolwiek potrzebowała... wiesz, zakupy... albo zwyczajnie pogadać... Zawsze możesz wejść...
- Coś Ty... Nie będę chłopaka fatygować... - nauczycielka machnęła ręką - Poradzę sobie.
- Ale to naprawdę żadna fatyga! - zawołał Aleksander - Ja... z przyjemnością... jeżeli tylko będziesz chciała...
- Kochany jesteś - Edyta po raz pierwszy się uśmiechnęła - Dzięki. To może wejdziesz wieczorem na kolację? Będzie mi miło. A nie chcę być sama...
- Jasne! - Olek przyglądał się Edycie ze współczuciem. W brązowej, sięgającej kolan spódnicy, świetnie komponującej się z jej włosami i białej bluzeczce, pod którą wyraźnie uwypuklały się duże piersi, wyglądała naprawdę pociągająco. Tylko ...
... zaczerwienione z niewyspania i płaczu oczy psuły widok ponętnej kobiety.
"Co za palant" - pomyślał o Andrzeju - "zostawić Taką laskę...".
- W takim razie wejdź o szóstej. Ja do tego czasu trochę się ogarnę.
- No to jesteście umówieni! - zawołała Marta - Olek! - mrugnęła do chłopaka porozumiewawczo i zbiegła po schodach.
Olek zamknął drzwi. Właściwie zaproszenie na kolację spadło mu z nieba. Nie miał planów na wieczór, po wczorajszym nieudanym wieczorze nie chciało mu się nigdzie wychodzić, a siedzenie samemu przed telewizorem jakoś go nie kręciło. Poza tym, lubił Edytę, lubił z nią rozmawiać, od początku zresztą, mimo dzielącej ich różnicy lat, byli ze sobą na ty. Dodatkowo, jej krągłości działały na jego wyobraźnię prawie tak mocno, jak widok Marty. A jeżeli do tego jeszcze mógł jej jakoś pomóc...
Przez następnych kilka godzin Aleksander był zajęty. Pozmywał, zrobił pranie (ten nieszczęsny poranny wypadek), zjadł na szybko jakiś obiad, a potem usiadł do nauki. We wtorek czekało go kolokwium, a materiału do przerobienia było sporo. Dopiero zapadający zmierzch i konieczność zapalenia lampki uświadomiła mu, że jest już późno. Pomyślał, że, skoro jest zaproszony, nie wypada pójść z pustą ręką. Ubrał się i zbiegł do pobliskiego sklepu. Kupił czerwone, portugalskie wino, półsłodkie - wiedział, że Edyta takie lubi. Wracając wstąpił do kwiaciarni. Czerwona róża wydała mu się odpowiednim dodatkiem do wina.
"Będzie jej miło" - pomyślał - "Niech nie myśli, że wszyscy faceci ...