A macie za swoje! - Wakacyjna…
Data: 16.01.2022,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
Zdrada
Autor: CichyPisarz
... intencje, dała mu do zrozumienia, że jutro mogłaby się posunąć dalej, ale nie było ku temu warunków, bo rodzice będą ją teraz pilnować jak malucha. No chyba, że on zabrałby ją na wycieczkę rowerową.
Oboje czuli chłód nadmorskiego sierpniowego wieczoru, ale idąc oświetlonym lampami chodnikiem i mijając nieliczne już pary, sami czuli się jak para. Brakowało tylko, by chwycili się za dłonie, lub się objęli. Chyba nawet oboje mieli na to ochotę, ale udawali, że jest inaczej. Taki moment, taka wyjątkowa aura, magia spędzonych ze sobą intymnych chwil. Wciąż badawczo na siebie spoglądali, ale widzieli w swoich oczach, że ich tajemnica zostanie tajemnicą. No i Irek wciąż kręcił na boki głową, nie dowierzając, że do tego wszystkiego doszło, a ona się na to uśmiechała.
Przed wejściem w ulicę, na której znajdował się pensjonat, zapewnił, że jeśli kompanka nadal przy tym obstaje, jutrzejsza wycieczka dojdzie do skutku. Uśmiechem potwierdziła uzgodnienia, a jego przeszyła fala podniecenia i obaw.
Jeszcze została mu tylko do wymyślenia bajeczka, którą sprzeda żonie, bo powinien wrócić już dobrą godzinę temu. Na szczęście na przejażdżkę nigdy nie brał telefonu, więc nie miała szansy mu przeszkodzić, ale za to będzie się tłumaczył.
A usprawiedliwienie było proste i dość prawdziwe – napotkał roztrzęsioną Marikę i chciał jej towarzyszyć, by była bezpieczna, by się uspokoiła i nie wpadła w większe kłopoty. Później nawet wspomniał, że paliła, bo potrzebowała się zresetować i ...
... pozbyć złych emocji. Dlatego pachniał tytoniem. Poza tym ściemniało się, była daleko od pensjonatu, na odludnej plaży, a ona – bezbronna nastolatka, sama. Irek potrafił uzasadniać.
Monika pochwaliła go za troskę i pomoc, i za to, że poświęcił zagubionej nastolatce swój czas. Pochwaliła też pomysł męża, że jutro zabierze Marikę na dłuższą wycieczkę. Wyznał, że dziewczyna sama go o to prosiła, by trochę odetchnąć i zniknąć rodzicom z oczu i od ich nadopiekuńczego traktowania.
Następnego dnia Tadeusz i Aleksandra trochę odpuścili córce, chyba zrozumieli, że przesadzili. Może nie odpuścili, ale uznali, że wszystkim przyda się dystans. Pozwolili córce na wycieczkę rowerową, ale tylko dlatego, że miała opiekę Irka. Wiele razy upewniali się u znajomego, czy dziewczyna się nie narzucała, czy nie będzie to problem. Uprzedzili go też o przygodzie Mariki z paleniem, którego kategorycznie nie akceptują. To było takie małe - „uważaj na nią, bo może coś kombinować”.
Irek pamiętał to jak dzisiaj. Miny zatroskanych, ale wciąż przeżywających rozczarowanie wybrykiem córki rodziców, kiedy on z dziewczyną odjeżdżali sprzed pensjonatu. Gdyby wtedy nie jechał z premedytacją zrobienia, co by nie było, świństwa, wciąż miałby wewnętrzny spokój, a tak, co pewien czas wyrzuty sumienia dają mu popalić. A czasem najzwyczajniej w świcie mocno tęsknił za tamtymi chwilami, by po chwili znowu się obwiniać.
Tamtego dnia nie był w stanie trzeźwo myśleć. Pół nocy i pół dnia wspominał wieczorny wybryk z ...