A macie za swoje! - Wakacyjna…
Data: 16.01.2022,
Kategorie:
wakacje,
Nastolatki
Zdrada
Autor: CichyPisarz
... drzewami nie ma przypadkowych podglądaczy, albo, jeszcze gorzej, strażników przyrody. Było „czysto”. Piaskownice zwyczajne, turzyce piaskowe, czy mikołajki nadmorskie były najwyraźniej bezpieczne, a wtargnięcie intruzów niezauważone.
Chwycił prącie tuż poniżej żołędzi i skierował ją w okolice przedsionka pochwy, by wreszcie zaznać tej specyficznej rozkoszy. Szczelina zdawała się być tak mała, że absurdem było pomyśleć, że choć czubek członka się tam wciśnie, a co dopiero wejdzie głębiej. Nacelował do wnętrza dwoma dodatkowymi wzdłużnymi potarciami i zdecydował. Już naparł w poczerwieniałą i mieniącą się śluzem szparkę. Już poczuł pierwszy opór ściśniętych mięśni pochwy, już poczuł się jak niezłomny speleolog - zdobywca dziewiczej jaskini. Wiedział, że musi byś zdecydowany i nieustępliwy, by przebrnąć przez przeszkodę, przez ten ciasny korytarz, a późnij to już jakoś pójdzie. Już szykował swoje mięśnie pośladkowe do kolejnego powolnego spięcia, już rozpoczął ruch w stronę ciała nastolatki, wciąż wpatrzony w piękną kompozycję prężącego się męskiego organu i anatomicznych osobliwości delikatnej muszelki.
- Chyba jednak… zrezygnuję – oznajmiła, uciekając od Irka biodrami, który właśnie rozpoczął powolny ruch swoimi w stronę rozkosznego tunelu.
To miało być dla niego, jak lądowanie człowieka na nieznanej planecie po dziesiątkach lat kosmicznej podróży. I choćby neurony przekazywały usłyszaną informację z prędkością światła, on i tak nie był jej teraz w stanie zrozumieć ...
... i przetworzyć. Uznał, że się przesłyszał, że nic nie słyszał. Zaślepiało go coś innego. Wciąż napierał.
Marika emanowała teraz niepewnością, obawami i pretensją, ale chyba pretensją do siebie, nie do mężczyzny. Jej oczy jednak przekazywały ten sam stan, co przed chwilą słowa.
- Przepraszam, ale… - nie wiedziała, jak to uzasadnić, czuła się głupio. Zakryła swoje krocze dłonią, bo teraz wstydziła się swojej nagości, ale też chciała zastopować wciąż dotykającego ją tam członka. Przy okazji trąciła twardy ciepły korzeń nadgarstkiem. Przecież nigdy nie pokazywała takiej siebie żadnemu chłopakowi, a mężczyźnie to już zapomnij. Ten wybryk był dla niej ewenementem, jakby nie była sobą. Już nawet ten bunt i pretensje do rodziców, ta złość i chęć dopieczenia im, przestały się liczyć. Jakim kosztem? Nie jestem taka - tłumaczyła sobie w przypływie wyrzutów sumienia. Może była buntowniczką, ale bardziej w myślach niż w działaniu, i chyba do tego przywykła. A nawet te jej wyskoki z papierosami, piwem, były dość niewinne w porównaniu z tym, co się działo teraz na tym kocu. Chyba tak daleko nie była w stanie się posunąć.
Nastała cisza. Słyszeli szum rozbijających się nieopodal morskich fal i piski mew i chyba każdy inny odgłos natury, zdawałoby się nawet rosnących roślin.
- Tylko… choć chwilkę, co? – zareagowało za niego jego męskie ego, nie on, tak bardzo chciał poczuć tę wyjątkową ciasnotę nastoletniej cipeczki, o której tyle dni marzył i rozmyślał.
Żonę wiele razy musiał ...