Karolina i Robert. 10
Data: 06.02.2022,
Kategorie:
Anal
Hardcore,
Autor: ---Audi---
... kółku był mocno zmęczony... tylko kiwnął...
Serce waliło mi jak szalone....
Zauważył...
- Martwisz się o niego ... ?
- Jak cholera...
- Zaraz skończą... nie kontrolujesz... ale mają super czas... dlatego są zmęczeni... brat jest tuż za twoim...
To akurat wiem, ale mimo wszystko...
Ostatnia godzina to męczarnia... żona Marka wróciła...
- Już kończą ?
- Twój jest 30 min za moim, może jeszcze 10 minut...
- Ok, tak jak zawsze... twój lepiej jeździ na rowerze... chociaż ostatnio było tylko 15 minut...
Jest... biegnie... o ... uśmiechnięty... kiwa i jeszcze dociska...
Czas 11 godzin i 3 minuty...
Ale jest szczęśliwy... Anglik też wita brata... jest za moim z 30 sekund... i co... kto jest mocniejszy... ?
Objęłam go i wycałowałam...
- Jak się czujesz... ?
- Zajebiście... mam 934 miejsce... ale czad...zobacz jaki piękny medal...
I wtedy zrobił coś zupełnie nieoczekiwanego... podszedł do brata mojego kochanka i zaczęli sobie gratulować...
- To mój nowy przyjaciel... razem jechaliśmy na rowerach i się dopingowaliśmy... a na biegu poznaliśmy jak starzy sportowcy...
Mój kochanek prawie padł, ja to samo... ale podeszłam i pogratulowałam... cholera ... ta sama twarz... ale dziwne uczucie... i jego ręka... stanowczo za długo trzymała moją...
Oczywiście zmęczony... ale te oczy... tak wpatrzone we mnie...
Ten oczywiście od razu z bratem do nas... jak do starych...
- Które ?
- 934
- Ja 953... poniżej tysiąca... ...
... super...
- Moja życiówka... zawoła Robert... dzięki za doping...
- Ty też mnie ciągnąłeś...
- Omówimy się jutro na drinka i pogadamy, ok ?
- Super... John daj panu nr telefonu...
A Robert do mnie...
- Kochanie zapisz od Pana telefon...
- Już Pani podaję...
Zaczęłam się śmiać... leciutko.. ale widziałam twarz Johna... ledwo się krył...
Nie chciałam, a jednak los jak zwykle pląta figle... czemu nadal się dziwię... ?
- A Marek ?
- Jeszcze biegnie, jest pół kółka za nami...
Podeszliśmy do żony Marka...
- Dobrze mu idzie... zaraz będzie...
- Tobie poszło dobrze... gratuluję...
- Dziękuje, miałem małe psychiczne wspomaganie od kolegi... i od mojej żony...
- Ode mnie ?
- Oczywiście, potem ci wytłumaczę...
Poczekaliśmy na Marka, dobiegł mocno zmęczony... miejsce 1076, też dobrze... ale nie to, co Robert...
Gdy się ogarnęli poszli na jedzenie...
- A jednak zapisałaś nr telefonu... ciekawe co ?
- Tak, zdecydowanie dziwny zbieg okoliczności... ale jestem do tego już przyzwyczajona...
- To znaczy...
- Za dużo tu gadać... jak mogły spleść się nasze losy, ich losy, jakie istnieje prawdopodobieństwo, no jakie ?
- Żadne, prawie... na tyle ludzi... ?
- No właśnie ale, posłuchaj, jak się wygadasz, nawet bratu, to urwę ci jaja..
- No co ty.... nigdy niczego nie powiem...
- Ja będę musiała, ale w swoim czasie... jak wyjedziemy...
- Powiesz mu ?
- Oczywiście, jesteśmy małżeństwem, które nie ma tajemnic przed sobą...
- ...