-
Humanity (II)
Data: 24.02.2022, Kategorie: Fantazja Romantyczne Autor: Dandelion
... wiadomość od Alby, omal nie umarł z wrażenia. Przysłała krótką wiadomość tekstową na jego komunikator - tylko cztery wyrazy: „Muszę cię widzieć. Natychmiast.” Bezzwłocznie udał się do odpowiedniego kanału, a potem windą na szczyt wieżowca, w którym mieszkała. Ledwie przekroczył próg apartamentu, a dziewczyna rzuciła się na niego z pięściami, jak rozwścieczona kocica. - Ty przeklęty draniu z piekła rodem! – wrzeszczała, okładając go gdzie popadnie. Oszołomiony, omal nie zwalił się na ziemię pod gradem ciosów. Złapał wymachujące ramiona, ale dziewczyna dalej wiła się jak piskorz, z pianą na ustach. Wyglądała jak obłąkana i Victor przeraził się nie na żarty. Trzymając pięści dziewczyny z dala od siebie, usiłował jakoś przeczekać atak. Po kilku minutach Alba zmęczyła się i opadała bezwładnie u jego stóp. Zdjął hełm i pochylił się nad nią zatroskany. - Powiesz mi co się dzieje? Uniosła na niego ukryte za nieprzejrzystymi zasłonami oczy. Wyglądała zatrważająco blado i mizernie. - Jestem w ciąży. Victor zachwiał się i zakrył dłońmi twarz. - Nie. - A jednak. Mój Doc wykrył to ponad miesiąc temu podczas rutynowego badania. Ciało obce. - To niemożliwe..! – jęknął Victor, ściskając skronie. Wiadomość poraziła go jak grom z jasnego nieba. - Z początku myślałam, że to jakiś guz, ale Doc nie wie jak to leczyć. Zupełnie zgłupiał. I nie ma się czemu dziwić. Wiesz, kiedy miał miejsce ostatni przypadek naturalnego urodzenia w tym mieście? Victor bezradnie ...
... pokręcił głową w odpowiedzi. - Siedemdziesiąt lat temu! – wrzasnęła Alba, zrywając się z podłogi – Jak to się rozniesie, to w najlepszym razie zamkną mnie w laboratorium, jak jakieś dziwadło! A w najgorszym oboje umrzemy, bo nikt nie będzie wiedział jak mi pomóc! Kręciła się po pokoju, zawodząc. W rozpaczy niemal rwała włosy z głowy. - To wszystko twoja wina, parszywa świnio! – znowu usiłowała się na niego rzucić – Jestem trupem..! Victor próbował zapanować nad mrokiem, który ogarnął jego umysł. - Albo, uspokój się. Musi być jakieś wyjście. - Muszę się tego jakoś pozbyć! – krzyknęła – To jest jedyne wyjście! Victor usiadł na kanapie, ściskając czaszkę dłońmi w rękawicach. - Co na to Doc? Może można mu jakoś nakazać, żeby cię zoperował... - Próbowałam – odpowiedziała Alba nieco spokojniej. – Ale on nie ma na to oprogramowania. Widzi w moim ciele rosnący guz, ale nie dostrzega żadnych symptomów nowotworu i nie wie, co ma robić. To coś jest częścią mnie, jakby mi wyrastało trzecie ramię, czy coś w tym stylu. Doc nie może zaatakować zdrowej tkanki... - Znajdę kogoś, kto go przeprogramuje – obiecał nagle Victor. Dziewczyna zatrzymała się w połowie kroku. - Mówisz poważnie? Dasz radę znaleźć kogoś takiego? – w jej głosie brzmiały nadzieja i bezgraniczna ulga – Musimy się spieszyć, to jest coraz większe! Victor ze zdumieniem słuchał, jak z nienawiścią powtarza „to” mając na myśli własne dziecko. Usiłował sobie przypomnieć wszystko co wie na temat ...