Nocny pociąg z rudzielcem, czyli na…
Data: 27.03.2022,
Kategorie:
Zdrada
wulgaryzmy,
nieznajomy,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
... litość. Chciałbym ci skłamać i pocieszyć, że jesteś taka ładna, seksowna i zdecydowanie przesadzasz w samobiczowaniu. Ale nie powiem nic, czego sam nie uważam za najszczerszą, choćby nie wiadomo jak bolesną, prawdę. Niczego też wbrew sobie nie uczynię, nawet jednego, najdrobniejszego gestu.
Dlatego właśnie podnoszę się z łóżka, stając na wyciągnięcie ręki naprzeciw całkowicie nagiej, nie najmłodszej ani tym bardziej nie najpiękniejszej, praktycznie nieznajomej kobiety. Ciebie, Mirello. Rozpinam koszulę i zsuwam spodnie, zostając w samych slipach. Przez jedną, wypełnioną nerwowym wahaniem chwilę zerkam na nie, by w drugiej nie mieć już absolutnie niczego do ukrycia.
Podchodzę i obejmuję twój nadgarstek, obracając go spodnią stroną ku sobie. Oglądam niewielki tatuaż, przyuważony już w trakcie rozmowy, jakby celowo zrobiony w miejscu będącym niby na widoku, a przecież łatwym do ukrycia. Na pewno zetknąłem się już z tym symbolem, podobnym do
, ale jednobarwnym i składającym się nie z dwóch, a trzech elementów, wpisanych w okrąg. I za nic nie mogę sobie przypomnieć, co dokładnie oznacza, choć mam wrażenie, że nie stanowi li tylko ozdoby.
Drugą ręką przeciągam powoli po całym twym ciele, od jasnopomarańczowej, nastroszonej kępki pomiędzy udami, przez pofałdowany boczek, po nasadę szyi. Za każdym pokonanym centymetrem nabierając pewności, że za moment wszystko się skończy. Odskoczysz spłoszona, w gniewie uderzysz mnie w twarz, zwyzywasz jak ostatniego chama i czym ...
... prędzej ubierzesz. Albo ja wreszcie stchórzę i zrejteruję haniebnie, siejąc pożałowania godne zgorszenie na korytarzu. Ale sięgam ci palcami już do szczęki, przesuwam je dalej na policzek i za ucho, zagarniając po drodze opadające swobodnie włosy, pachnące lakierem i… czyżby papierosami?
Masz lekko spierzchnięte, niespokojne usta o posmaku kawy, ciasta oraz, czego jestem już pewien, pewnego paskudnego nałogu. Jakże inne od delikatnych, zadbanych warg, którym ledwie parę godzin wcześniej obiecywałem, że nie pozostaną zbyt długo samotne. Muskając je podówczas czule. I kłamliwie.
Uderza mnie lodowata fala otrzeźwienia. Kim ja właściwie jestem i co najlepszego wyprawiam? Czy postępujące wypalenie, przemijanie starych podniet i brak nowych w jakikolwiek sposób mnie usprawiedliwiają? Jak nisko trzeba upaść, by z nieprzymuszonej woli znaleźć się o dosłownie krok od zdrady własnej żony? Czułej, pięknej, mądrej oraz, w przeciwieństwie do swego męża, wiernej? Może czasem zbyt interesownej i skupionej na dzieciach oraz karierze, ale kochającej. Pytanie, czy kochanej?
Mógłbym zrzucić winę na nerwy, gorszy nastrój, stres, ale bez przesady, nie raz bywało ze mną znacznie gorzej. Alkohol? Odpada, jestem trzeźwiutki jak prosię. Przedłużająca się, wymuszona przez wspomniane humory wspomnianej żony przerwa w pożyciu? A co ja, królik w rui jestem, że myślę tylko o pierdo… I to jeszcze z kim? Przecież gdybym zobaczył cię na zdjęciu, Mirello, albo nawet poznał w bardziej typowych ...