1. Na górze róże, na dole... na…


    Data: 29.03.2022, Kategorie: genderfluid, Fantazja długa fabuła, Brutalny sex Lesbijki Autor: Mjishi

    ... sobie.
    
    — Jordan. Puść. Potrzebuję się przygotować. To dla mnie ważne — głos już jest inny. Mniej pobłażliwy. Słyszę w nim nutkę irytacji. Coś na kształt ostatniego ostrzeżenia.
    
    Nie puszczam. Zaczyna mnie intrygować cała ta sytuacja. Słońce zna słowo bezpieczeństwa. Bardzo dobrze je zna. Upewniałam się wiele razy, czy pamięta, czy wie, że może go użyć, czy wie, jak działa, i kiedy użyć. Używało. Zwykle co prawda podczas konwersacji, kiedy przeciągałam złośliwości, by nie dopuścić do szczerości, ale to też się liczy. Wie. Dlaczego więc nie użyje go teraz?
    
    Chwilę czeka. Ale kiedy wciąż trzymam, szarpie się lekko. Jeszcze trochę się wstrzymuje. Widzę, że nie chce użyć pełni swojej siły. Jakby nie chciało być zbyt poważne.
    
    Oj Słoneczko, tylko mnie prowokujesz takim zachowaniem. To nie czas na żadne testy czy próby okiełznania bez ustalonych zasad. Chcę cię. A fakt, że ty nie chcesz mnie, wyjątkowo mnie tym razem nakręca.
    
    — Jordan.
    
    I jest. Ton już całkiem poważny. Stanowczy wręcz. Jawnie domagający się, by postąpić „słusznie”. Och, jak wspaniale. Tego się nie spodziewałam.
    
    Nir znów się szarpie. Tym razem mocniej. Nie trzymam idealnie, więc udaje się jej oswobodzić. Bez słowa już, szybkim krokiem idzie dalej. Moja ofiara zaczyna uciekać. Perfekcyjnie.
    
    Idę za nią lekkim krokiem. Nie mogę jedynie pozwolić, by weszła do swojego pokoju. Umówiliśmy się, że nasze pokoje to sanktuaria, których nie można naruszyć bez wcześniejszego pozwolenia. Tej granicy nawet ...
    ... teraz nie zamierzam przekroczyć. Ale inne?
    
    Po przejściu schodów zostaje nam niewiele korytarza. Wyczuwa mnie tuż za sobą. I przyspiesza.
    
    Tyle mi wystarcza. Instynkt drapieżnika załącza się w mgnieniu oka. Skaczę, i już ponownie trzymam moją ofiarę schwytaną. Szarpie się. Och, jak cudownie się szarpie. Przypomina mi się nasze pierwsze spotkanie. I przyznam, że tym razem w jej ruchach jest zdecydowanie więcej przekonania i faktycznej chęci ucieczki. Zadziwiające.
    
    Kopie mnie w kolano. Próbuje uderzyć z łokcia, ale jestem szybsza. Nawet w rozpiętych spodniach. Urocze. Naprawdę sądzi, że da mi radę?
    
    Nic nie mówię. Czekam na dogodny moment i bez problemu znów zamykam jej głowę miedzy moimi przedramionami. Tym razem dwoma. Prawą ręką napieram na jej potylicę, dodatkowo odcinając dopływ powietrza. Nie chcę jednak, żeby mi zemdlało, więc co chwila luzuję lekko chwyt. Miota się, usilnie próbując oswobodzić. Próbuje schylić się do przodu, ale bądźmy szczerzy; żeby to się powiodło, potrzeba by wampirzej siły. Nawet będąc w powietrzu i nie mogąc się o nic zaprzeć mam więcej argumentów. Ale nie powiem, urzeka mnie, jak walczy. Dobrze walczy. Szybkim ruchem ściągam jej majtki. Przewracam na podłogę i przyciskam do ziemi. Bez pardonu wsuwam w nią strap-ona. Najpierw w waginę. Co potem, to się zobaczy.
    
    Zaczynam posuwać. Dziko i zwierzęco. Dokładnie tak, jak chciałam. A Nir wciąż próbuje się wyrwać. Ten rudzielec naprawdę jest pełny niespodzianek. Stara się powstrzymać jęki, ale co ...
«12...141516...34»