Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2022,
Kategorie:
genderfluid,
Fantazja
długa fabuła,
Brutalny sex
Lesbijki
Autor: Mjishi
... się do głowy wątpliwości. I drążą i drażnią. I próbują podejść na wszystkie sposoby.
Wstaję. Kieruję się do salonu, gdzie zasiadam na kanapie i analizuję. Ze wszystkich stron. Dokładnie tak, jak wątpliwości wskazują. W międzyczasie słyszę, jak Słoneczko wychodzi z domu. Zostaję sama. Z poczuciem upojnego spełnienia i lekkim drapaniem z tyłu głowy. A co, jeśli posunęłam się za daleko?
Dwie kotki wskakują na sofę obok mnie. Mary, to czarna. Ann, to biała. Nir ogromnie chciało je tak nazwać by móc wołać „Mary-Ann”. Ma to jakieś specyficzne znaczenie, które rozumie jedynie sam pomysłodawca. I tylko pomysłodawcę ogromnie śmieszy ta forma.
~~
— I co? — pyta Cerion. — Przegięłaś, czy nie?
— No moim zdaniem zdecydowanie przegięłaś — oświadcza zniesmaczona Anja. — Istnieje masa powodów, dla których nie przerwała. Przerwało — poprawia się. Dla niej ogromnie ważnym jest, by szanować wszystkie preferencje innych osób. Tak samo odczucia płci, jak i fetyszy. Ale tym razem nie potrafiła się powstrzymać. Nie lubiła, kiedy komukolwiek działa się krzywda. A według niej, Nir zdecydowanie krzywda się stała.
— Powiem ci, że po dłuższych analizach zaczęłam myśleć podobnie — przyznała Jordan. — Stwierdziłam, że być może za głęboko wciągnęłam je w subspace. Że nie było w stanie się mi sprzeciwić, a ja to okrutnie wykorzystałam…
— Ale? — Cerion przerwała chwilową ciszę.
Jordan westchnęła wesoło.
— Ale kiedy wróciło, normalnie przyszło się ze mną przywitać. Znów było okazem ...
... radości i ćwierkało tym swoim podnieconym głosem, kiedy opowiadało o spotkaniu. Zero śladu jakiegokolwiek urazu na psychice. Zero. Normalnie poszliśmy spać, bo akurat też się kładłam. To bardzo mnie zbiło z tropu — przyznała. — Nastawiałam się na jakąś poważną rozmowę, na oczekiwanie wyjaśnień, na zarzuty. Albo chociaż ciche dni — dodała ze śmiechem. — Ale nic takiego się nie stało.
— To wcale nie znaczy, że nie ma traumy — stwierdziła Anja. — Może to wyparło. To jeszcze gorsze.
Jordan potwierdzająco skinęła głową i sięgnęła po stojące w misie na środku stołu jabłko. Ostatnio coraz więcej jadła z Nir i zauważyła, że czasem robi się głodna. I to nie na krew.
Wgryzła się w soczysty owoc i przeżuwając, przypominała sobie rozmowę, którą w końcu odbyli.
— Nie wytrzymałam i postanowiłam poruszyć ten temat następnego dnia.
~~
— Porozmawiamy w końcu o tym, co się stało? — pytam, podnosząc wzrok znad książki.
Nir od kilkunastu minut chodzi wokół mnie z Hakumim — ogromnym, biało-czarnym Tamaskanem o wilczym wyglądzie. Hakumi szuka ukrytych zabawek. Słońce podnosi na mnie rozpromienioną twarz.
— O czym? — autentycznie chyba się dziwi. Hakumi przynosi swojego ulubionego miśka.
— Dobry pies! — cieszy się i głaszcze go. — Szukaj jeszcze! — zachęca i kreci ręką na znak komendy. Pies idzie węszyć dalej. Nir patrzy na mnie znów.
— O ostatniej sytuacji. Przed twoim wyjściem na urodziny.
— Och. Co w związku z tym? — pyta, znów jednak skupiając się na czworonogu. ...