Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2022,
Kategorie:
genderfluid,
Fantazja
długa fabuła,
Brutalny sex
Lesbijki
Autor: Mjishi
... niechętnie, ale skinęła głową. Nie było już sensu dyskutować.
— Przestań. Na pewno coś wy…
— Teraz — przerwała Anji, cedząc przez zaciśnięte zęby.
Dziewczyna umilkła i potulnie skinęła głową.
— Masz moje słowo — szepnęła.
— Świetnie — wyraz Jordan złagodniał. Rozluźniła się i odchyliła w fotelu, by wziąć głęboki oddech. Oddech, którego tak naprawdę nie potrzebowała, ale robił niesamowitą robotę na rzecz uspokojenia.
— Dobrze — podniosła się, by znów spojrzeć na siostry. — To przejdźmy do sedna. Macie coś?
Cerion wzruszyła ramionami, Anja sięgnęła do opartej o sofę torebki. Wyciągnęła kilka starych zwojów i delikatnie położyła na stole.
— To wszystko, co udało mi się zdobyć. Przejrzałam, ale dwóch nie mogę odczytać. Są w jakimś starym dialekcie. Oba tym samym. Wygląda, jak wariacja na temat głagolicy. Wydaje mi się, że jeden z nich jest kopią albo podróbką. Ponoć ten jest jeszcze sprzed Chrystusa — wskazała na najlepiej zachowany rulon.
Jordan od razu sięgnęła po niego. Delikatnie rozwinęła, ale ku swemu rozczarowaniu, również niewiele była w stanie pojąć. Takich znaczków jeszcze nie widziała. Pytająco spojrzała na Cerion, pokazując jej zawartość, ale i ona pokręciła głową.
— Nie wiem co to jest. Faktycznie przypomina głagolicę, ale zupełnie nie rozpoznaję tych znaków. Ale jakość zachowania jest fenomenalna. Gdyby nie materiał papieru, w życiu nie uwierzyłabym, że jest sprzed Chrystusa.
— No tak, teraz nigdzie już kilipienu nie dostaniesz… — ...
... przytaknęła Jordan.
— Dlatego go wzięłam. Ten drugi też jest na kilipienie — Anja sięgnęła po identycznie skonstruowany zwój, ale wyglądający na znacznie starszy. Ten, niemal rozpadał się w rękach. Musiały być z nim bardzo delikatne. Tekst w niektórych miejscach się pozacierał. Znaki były mniej czytelne, ale z ogólnego zarysu wyglądało na to, jakby oba mówiły o tym samym. Wskazywały na to też pasujące do siebie ryciny, umieszczone w dokładnie takich samych odstępach.
— Zakładając, że kopiowano jakiś ważny arkusz… — zaczęła Cerion.
— To fakt, że mamy dwa w tak różnym stanie oznacza, że jeden jest oryginałem, prawda? — dokończyła Anja. — Mój kontakt zapewniał, że ten nowszy jest starszy. Ale nie widział tego — kiwnęła na rozpadający się zwój. — Ten mam od jednego mnicha. Czcili go od wieków. Ponoć został spisany przez wysłannika niebios. By nieść pokój. Mówili, że to niebiański, dawno zapomniany język. Że władały nim rajskie istoty, które przybyły na ziemię, by chronić ludzi. Aniołowie.
— Świetnie. Zostaje nam tylko przetłumaczyć kolejny martwy język. Nic prostszego — zawyrokowała lekko Cerion. — Nie takie rzeczy tłumaczyliśmy, Jordan — lekko szturchnęła siostrę w ramię. — Nie stresuj się tak, bo już nie mogę na to patrzeć.
W odpowiedzi dostała parsknięcie i pobłażliwe pokręcenie głową.
— A te inne? — Jordan sięgnęła po kolejne zwoje i zaczęła je przeglądać.
— Jeden jest z Chin, inny z okolic Peru… A ten ostatni z Australii. Wszystkie traktują o dziwnych ...