-
Czas na miłość. Teraz! cz 26
Data: 21.08.2019, Autor: Roksana76
... zawsze go rozczulał… - Śpi? – matka odwróciła się do niego, kiedy wszedł do kuchni. - Tak – uśmiechnął się – dałem jej prowadzić na autostradzie i musiało ją to zmęczyć. Jest delikatna, choć w życiu się do tego nie przyzna. Strasznie się przejmuje tym, że dałaś nam jeden pokój… - Chyba mi nie powiesz, że w hotelu mieliście dwa osobne? – przewróciła oczami – Przecież jesteście dorośli, a ja nie zamierzam bawić się w przyzwoitkę. A swoją drogą, miło się na Was patrzy – teraz ona się uśmiechnęła – To poważna sprawa, co? - Mamo! – obruszył się – ona jest na trzecim roku, a ja nie mam pracy. Na ile to może być poważna sprawa? - Jesteś jak Twój ojciec – pokiwała głową z politowaniem – Wam obu się wydaje, że jak czegoś nie powiecie, to my jesteśmy nieświadome. Przecież widzę, jak na nią patrzysz! Spojrzał na matkę z ukosa. Teraz, kiedy zmyła makijaż wyglądała na młodszą, niż była. Wciąż się zastanawiał, jak to możliwe, że spotykali się z ojcem tak rzadko, a mimo to, ona nikogo nie miała. A może tylko dobrze się kryła? Myśl, że mogła być z kimś obcym, uwierała go bardziej, niż był gotów przyznać. Tyle razy o tym rozmawiali, a on wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego dokonali takiego wyboru? On na pewno nie chciał takiego małżeństwa. Ba, nie chciał nawet takiego związku! - Adam, już to przerabialiśmy… – westchnęła. Narastał w nim bunt. OK., to jego matka, ale jakie miała prawo, żeby go pouczać w sprawach związków? Oboje z ojcem mieli wypaczone podejście do ...
... małżeństwa, a jednocześnie koniecznie chcieli ingerować w jego życie… - Nawet nie nosisz nazwiska ojca – stwierdził z wyrzutem. - A jakie to ma znaczenie? – wzruszyła ramionami – Zresztą, niedługo to przestanie być jakimkolwiek problemem… Dość mam już tych samolotów! – spojrzała na Adama poważnie – Henryk też nie robi się coraz młodszy… Myślałam, że uda mu się przylecieć na parę dni, ale ma cały czas problemy z ciśnieniem i lekarz mu nie pozwolił. - Mamo, co Ty mi próbujesz powiedzieć? – chyba nie miała zamiaru poinformować go, że zamierza się z kimś związać i zrezygnować ze wspólnych wakacji i świąt… - Przeprowadzam się – rzuciła obojętnym tonem, ale w jej oczach czaiły się małe ogniki, które zapalały się zawsze, kiedy próbowała coś ukryć, albo spłatać figla. Pamiętał je doskonale z dzieciństwa… - nie od razu, ale powoli kończę swoje sprawy tutaj… - Wyjeżdżasz do Stanów? – to była ostatnia rzecz, o jaką by ją podejrzewał – do ojca? - A myślałeś, że do kogo? – wyraz politowania doskonale pasował do jej tonu – Nowego Yorku nie lubię, ale Kalifornia jest znośna… Póki nie było wiadomo, co z Tobą, wolałam być gdzieś w Europie. No i mogłam się częściej widywać z babcią, ale teraz najbardziej jestem potrzebna Twojemu ojcu… - I może mi jeszcze powiesz, że się pobierzecie? - A dlaczego nie? Przecież muszę mieć stały pobyt – stwierdziła, jakby to było coś oczywistego –Właściwie, to miała być niespodzianka, ale mogę Ci ją zrobić dzisiaj. Myśleliśmy o ślubie na jesieni, ...