Mea Culpa
Data: 24.04.2022,
Kategorie:
rozstania i powroty,
stara miłość nie rdzewieje,
Zdrada
wspomnienia,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... Matka Krystiana spoglądała badawczo na nią. Najwyraźniej Weronika zdała jednak test, bo po chwili uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. – Zjesz z nami? Mamy chłodnik, a potem kurczaka z pieca.
– Dziękuję, ale tata na mnie czeka. Muszę wracać do domu.
– Ależ przestań, dziecko. Krystian nie ma żadnych kolegów, bo, jak słyszę od niego „wszyscy w klasie to idioci”, więc może będzie miał koleżankę. – Westchnęła – Utrapienie boskie z tym chłopakiem.
– Mam! – Zadowolony głos Krystiana dobiegł z łazienki. Po chwili zza drzwi wynurzyła się chuda sylwetka z ciemnymi włosami – Weronika skaleczyła się podczas zabawy – Mrugnął do niej okiem, po raz drugi, na co ona zaczerwieniła się – Przemyję ci rękę woda utlenioną i zakleję plastrem.
– Cieszy mnie synu, że jesteś dżentelmenem. Zajmij się koleżanką, a ja w tym czasie podam obiad. Czego się napijesz? – Zwróciła się do dziewczyny.
– Ale naprawdę, proszę się nie kłopotać. Muszę zaraz wracać, ojciec mnie zabije. Miałam być pół godziny temu w domu. – Zerknęła na zegarek.
– Krystian, odprowadzisz Weronikę po obiedzie.
– To się rozumie samo przez się, mamo. – Uśmiechnął się szeroko. – Musisz umyć dłoń, łokieć i kolano. Najlepiej wodą z mydłem.
– Au – syknęła kilka minut później, czując nieprzyjemne szczypanie w miejscu, gdzie kapnęły krople wody utlenionej. Brązowe oczy siedzącego na krawędzi wanny chłopaka śmiały się do niej. – Szczypie.
– Poszczypie i przestanie. – Kolejne krople spadły na kolano, pieniąc się. – ...
... Burczy mi w brzuchu, zgłodniałem po naszej bitwie.
– Jakiej bitwie? – Matka niespodziewanie weszła do łazienki, podając mu plaster. – Obiad jest na stole.
– Eee – Zawiesił się na chwilę – graliśmy w statki.
– Synku, synku. Nie potrafisz kłamać tak jak ojciec. – Zmierzwiła mu włosy i pocałowała spocone czoło – Biłeś się z kimś? Masz skaleczoną głowę. – Zaczęła szczegółowo badać miejsce uderzenia.
– Eee. – Spojrzał na dziewczynę, szukając ratunku.
– Bracia Adamscy gonili mnie i chcieli pobić. Krystian uratował mnie przed nimi. – Postanowiła wyłożyć kawę na ławę.
– To ci chuligani z siódmej klasy? Napytasz sobie biedy. Stosowałeś ciosy z treningów?
– Noo, tak.
– A trener mówił przecież, że nie powinieneś. Bij się z równymi sobie.
– Ale mamo, oni nie byli równi. Są starsi, było ich czterech, a ja sam. Poza tym nie mogłem pozwolić, żeby coś jej zrobili. – Wstał za wychodzącą matką i chciał wyjść z łazienki, żeby się wytłumaczyć. Weronika pociągnęła go za rękę. Zaskoczony spojrzał na nią.
– Twoja głowa też wymaga przemycia wodą utlenioną. – Uśmiechnęła się i wzięła w dłoń wacik, nasączony przezroczystym płynem. – Nie tylko ja będę cierpieć.
– Mmm, ale pyszne. – Spałaszowała obiad, a teraz najchętniej poszłaby spać.
– Poczekaj na lemoniadę. – Chłopak wsuwał drugą porcję obiadu.
Zjadł chyba więcej, niż waży. – Doszła do wniosku, patrząc na kolegę z lekkim przerażeniem.
– Proszę, do popicia. – Matka Krystiana podała napój. Lekko mętna woda ...