Mea Culpa
Data: 24.04.2022,
Kategorie:
rozstania i powroty,
stara miłość nie rdzewieje,
Zdrada
wspomnienia,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... wspaniałym. Kimś, kto był dla niej wsparciem, kumplem, nauczycielem, uczniem, czasem „ojcem”. „Ojcem”, który ją opieprzał, a czasem „synem”, któremu trzeba było dać do wiwatu. Na przykład wtedy, kiedy na koniec siódmej klasy poszedł „na solówkę” najpierw z jednym, a potem z drugim Adamskim, a następnie wylądował u dyrektora z podbitym okiem na dywaniku.
Matka w ogóle z nim nie rozmawiała na ten temat. Poznała już na tyle dziewczynę syna, żeby wiedzieć, że nie musi się odzywać, a Weronika wszystko załatwi. Kiedy wrócił po szkole do domu, ona czekała w jego pokoju, po czym zamknęła za nim drzwi i w krótkich, żołnierskich słowach wytłumaczyła mu, że jeśli tak będzie się zachowywał, to jego dziewczyną zostanie lecąca na niego Sylwia z siódmej C, która przez rok zaliczy więcej „obciągnięć kabla”, niż profesjonalne dziwki z burdelu.
– Nie chcę, żebyś był życiową dupą – strofowała go – ale ostatnio zachowujesz się jak bandzior. Jak Adamscy. A ty – zawiesiła głos – ty nie jesteś taki. Jesteś moim Kryniem – Pogłaskała go po policzku. – Kiedy mnie bronisz, jesteś moim rycerzem i herosem. Moim mężczyzną, z którym z dumą kroczę za rękę po chodniku, ale kiedy idziesz z nimi „na solo”, bo twoje męskie ego zostanie dzięki temu podwyższone – Ostatnie słowa wymówiła z widoczną pogardą, od której przeszły go ciarki, a oczy szeroko otworzyły się na jej argumentację – wtedy jesteś zwykłym chuliganem. A dziewczyną chuligana nie będzie Weronika, tylko Sylwia. – Pocałowała go delikatnie w ...
... usta. – A teraz idź, przeproś mamę, bo powinieneś i wracaj tu do mnie.
– Kocham cię – powiedział bez wahania i z głębokim, wewnętrznym przekonaniem. To był pierwszy raz, kiedy to od niego usłyszała – i przepraszam.
– Ja też cię kocham – Uśmiechając się, odparła niespodziewanie lekko, niemal automatycznie, jakby robiła to już wcześniej. – Idź do mamy. – Wypchnęła go do przedpokoju i zamknęła drzwi.
Teraz kiedy całowała się z nim, wspomnienie wróciło. Kochała go, najpierw miłością dziecięcą, która ewoluowała w nastoletnią. A teraz.
Czuła, że jest na niego gotowa. Że to jest ten dzień, dzisiaj on uczyni ją kobietą, a ona jego mężczyzną.
– Kryniu? – Rozłączyła się z nim ustami. Patrzył na nią skrzącym wzrokiem, ogromnymi, czarnymi źrenicami brązowych oczu, które zdawały się pochłaniać ją bez reszty. Był podniecony, czuła na wewnętrznej skórze uda, jaki jest wybrzuszony, twardy.
Gotowy na nią.
Bała się, ale była podniecona. Chciała tego. Chciała orgazmu, jego orgazmu i sama pragnęła skończyć. Chciała poczuć go w sobie.
– Zróbmy to. – Tchnęła ciepły oddech prosto w jego usta. Ten głos zawsze na niego działał. W późniejszych latach dostawał gęsiej skórki, kiedy tuląc się do jego pleców, zaczepiała go, szepcząc mu do ucha, jak będzie się z nim kochać, a później przechodziła do konkretów.
– Jesteś pewna? – Zawsze prący do przodu i nie patrzący przed siebie tym razem był bardzo ostrożny.
– Tak, jestem pewna. – Podjęła decyzję i nie zamierzała się z niej ...