Mea Culpa
Data: 24.04.2022,
Kategorie:
rozstania i powroty,
stara miłość nie rdzewieje,
Zdrada
wspomnienia,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... kosztuje o kilkaset złotych więcej, niż sobie założył – No ale trudno. Dziesięciolecie przeżywa się tylko raz. Jak się nie zaharuję albo nie zejdę na zawał, to może doczekam do dwudziestki – zażartował w myślach, po czym zrobił krok, aby odezwać się do ekspedientki i otworzył usta...
– Przepraszam, mogę na sekundę panią poprosić? – Damski głos wyprzedził go o ułamek sekundy. Tyłem do niego stała kobieta, która, jak odniósł niejasne wrażenie, była mu w jakiś sposób znajoma. Coś w jej sylwetce sprawiało, że niemal od razu rozpoznał... – Chciałabym zobaczyć ten męski sygnet, o ten – Kobieta wskazała palcem w szybę. Kiedy ujrzał czerwoną szramę, tuż pod paznokciem palca wskazującego prawej ręki, zamarł.
Tę szramę może mieć tylko jedna osoba na świecie, nie ma możliwości, żeby to był ktokolwiek inny. – Przez jego głowę przebiegła galopada myśli, począwszy od chęci jak najszybszej ucieczki, poprzez odezwanie się do rozpoznanej nieznajomej, skończywszy na...
Kobieta wyczuła na sobie czyjś wzrok, odwróciła głowę i rzuciła na jego twarz zdawkowe spojrzenie, po czym, nie reagując, spojrzała ponownie we wskazywane sygnety.
I zamarła.
Do jej mózgu dotarła informacja, kto stoi za nią.
Błyskawicznie zrobiła się blada. Instynktownie obejrzał się za siebie, kontrolując Franka, który, znudzony, przeżuwał bułkę, otaczając się rosnącą na kurtce i podłodze warstwą okruchów, po czym przesunął wzrok na jej twarz i szare, pełne niedowierzania oczy. Ekspedientka początkowo mówiła ...
... do kobiety, po kilkunastu sekundach przerwała, widząc, że tamta nie reaguje.
– Proszę pani, czy coś się stało? – Zaniepokojona przesuwała wzrok z obojga wpatrujących się w siebie w milczeniu ludzi.
– Nie, przepraszam. Wszystko w porządku. – Kobieta uśmiechnęła się lekko, po czym odwróciła wzrok. – Przyjdę do pani jutro, proszę przytrzymać dla mnie ten sygnet. To moja wizytówka, gdyby potrzebowała pani potwierdzenia, że jestem wiarygodna. Do zobaczenia jutro. – Wręczyła zdziwionej ekspedientce kartonik i nie spoglądając na mężczyznę, ruszyła w kierunku wyjścia, z każdym krokiem przyspieszając.
Ten stał jak skamieniały przez kilka sekund, po czym bez słowa pożegnania wybiegł ze sklepu, doganiając ją dwa metry od wyjścia.
– Weronika. – Chwycił ją za łokieć. – Zaczekaj.
– Na co? – Stanęła twarzą do niego. Ciemne, kręcone blond włosy do ramion kontrastowały z lekką opalenizną i szarymi oczami. Była niższa od niego o około dziesięć centymetrów i miała rubensowskie kształty. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, dość wąskie usta, piękny uśmiech, który czarował go wieki temu. – Czego chcesz, Krystian?
– Porozmawiać. – Wydawał się zbity z tropu jej reakcją.
– Porozmawiać?
– No... tak.
– O czym? – odparła lekko zniecierpliwionym głosem – Myślę, że nie bardzo jest o czym, przynajmniej z mojej perspektywy.
– Co u ciebie?
– W porządku – odparła z rezerwą w głosie, patrząc gdzieś w dal, przez witrynę sklepu – a u ciebie?
– Świetnie. – Rozpaczliwie szukał ...