-
Mea Culpa
Data: 24.04.2022, Kategorie: rozstania i powroty, stara miłość nie rdzewieje, Zdrada wspomnienia, uczucia, Autor: XXX_Lord
... jest okej – zbyła go, może odrobinę zbyt ostro, ale nie miała ochoty na cackanie się z jego detektywistycznymi zapędami. – Muszę kończyć, dojeżdżam do szkoły. Cześć. – Rozłączyła się bez oczekiwania na pożegnanie. Wybrała kolejny numer. – O której będziesz w domu? – Krystian odebrał po jednym sygnale. – A o której mam być? – Około między dziewiętnastą a dwudziestą. – Dobrze. – Wydawał się zadowolony. – Wszystko w porządku? – Tak, tylko spieszę się, bo zaspałam po córkę do szkoły. – Niewiele z tego rozumiał, ale doszedł do wniosku, że zapyta później. Jeśli nie zapomni – Muszę kończyć, pa. – Z nim również rozłączyła się bez oczekiwania na pożegnanie. – Nie mam czasu na czułości i pieszczoty – wyszeptała, parkując pod szkołą – na to będzie pora później. Wracając do domu, złapała się na tym, że w ogóle nie słuchała tego, co mówiła do niej córka. Jej myśli krążyły wokół Krystiana, uczuć do niego, niechęci do Rafała, która wybuchła w jej wnętrzu przy jednocześnie rosnącym poczuciu winy. Tak, czuła się winna zdrady, jednocześnie wiedząc, że nie do końca wszystko jest czarno-białe, tak jak osoba postronna mogłaby to postrzegać z boku. – Mamo! – Dobiegł ją głos z tylnego siedzenia – Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Przepraszam, córeczko. – Zaczerwieniła się. – Jestem zmęczona po pracy, a jeszcze muszę wieczorem pojechać do pracy. – Miałaś mi pomóc z lekcjami! – Tata ci pomoże, ja niestety muszę wyjść. Niestety, hipokrytko! – Zgromiła się w myślach ...
... – Powiedz sobie wprost, że idziesz się pieprzyć z kochankiem. W domu nie mogła sobie znaleźć miejsca. Miała nieprzepartą ochotę uciec stamtąd, żeby nie patrzeć córce i Rafałowi w oczy, a z drugiej strony dostawała napadów chęci napisania do Krawczyka, że to koniec. Kiedy dwa razy zbierała się w sobie, żeby to zrobić i włączała Messengera, po chwili uświadamiała sobie, że to niemożliwe, że jeśli JEGO nie będzie, to pustka w jej wnętrzu stanie się tak ogromna, iż nie będzie w stanie jej zasypać. Że ogarnie ją czerń, beznadzieja i bezsens życia. Toczyła ze sobą ten nierówny bój do momentu, kiedy na zegarze ściennym nie wybiła dziewiętnasta. – Czy ty czasem nie miałaś jechać do klienta? – Rafał wynurzył się z pokoju małej. – Miałam, zaraz się zbieram – odparła z widoczną niechęcią. – A musisz jechać dzisiaj? – Pytanie było zadane bardzo niewinnym tonem, ale wyraz jego oczu wskazywał, że bardzo uważnie obserwuje jej reakcję, co nie uszło uwadze Weroniki. – No muszę, to duże zlecenie, a klientowi zależało na tym, żeby spotkać się jak najszybciej. – Kłamstwo przeszło jej przez usta gładko, jakby robiła to co chwila. I wsadzić w ciebie kutasa, dziwko. – Rozległ się głos w myślach, tak sugestywny i wyraźny, że odruchowo obejrzała się za siebie. – Coś się stało? Jesteś jakaś inna dzisiaj. – Podszedł do niej i przytulił ją. Nie odsunęła się, ale też nie wykonała ruchu w jego kierunku. – Wszystko jest w porządku, chciałabym dokończyć ubieranie się. – Spojrzała na ...