Mea Culpa
Data: 24.04.2022,
Kategorie:
rozstania i powroty,
stara miłość nie rdzewieje,
Zdrada
wspomnienia,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... pełnej gotowości.
Pełen niepokoju stanął przed oknem i wyglądając na plac zabaw pod blokiem, rozgrywał kolejne scenariusze w głowie.
Smartfon milczał.
Weronika, szczęśliwa, zakochana, pełna ciepła i rozkoszy, jaką dostała i otrzymała od Krystiana, kończyła przed siedemnastą pracę, kiedy zorientowała się, że zostawiła telefon w samochodzie.
Cholera, muszę po niego iść. Mógł dzwonić Rafał, poza tym miałam napisać do Krystiana. – Uśmiechnęła się na wspomnienie uniesień sprzed kilku godzin. – Dzisiaj porozmawiam z Rafałem, wieczorem, kiedy Asia pójdzie spać. – Postanowiła. Zebrała szybko graty z biurka, chwyciła kluczyki od samochodu i biegiem ruszyła na parking pod firmą.
Smartfon leżał w przegródce obok skrzyni biegów. Sprawdziła ekran – trzy nieodebrane połączenia od Krystiana, dwie wiadomości, obie brzmiące nerwowo. Trzy nieodebrane połączenia od Rafała, w tym ostatnie sprzed kilku minut i SMS sprzed dwóch godzin „Musimy dzisiaj poważnie porozmawiać”
Zaniepokojona i zdenerwowana postanowiła najpierw oddzwonić do męża. Ruszając z parkingu, wybrała numer i włączyła tryb głośnomówiący.
– Halo. – Męski głos, który odebrał, nie brzmiał jak Rafał.
– Kim pan jest? – Zaczęły drżeć jej dłonie. Wiedziała, że coś się stało. Coś złego.
– Starszy Aspirant Makowski, Wydział Drogowy Warszawa Ursynów, z kim rozmawiam?
– Weronika Moczulska, dzwonię na telefon męża. – Fale zimna i ciepła przetaczały się przez jej ciało. Spociły się jej dłonie, tak bardzo, że z ...
... trudem zmieniała biegi. – Chciałabym z nim porozmawiać.
– Chwileczkę. – Mężczyzna zakrył dłonią mikrofon telefonu i rozmawiał z kimś obok.
– Halo? Czy coś się stało?! Proszę pana! – krzyknęła nerwowo w kierunku ekranu.
– Pani mąż to Rafał Moczulski? – Policjant wrócił do rozmowy.
– Tak, proszę dać mi go do telefonu! – Głos Weroniki drżał.
– Obawiam się, że niestety to nie będzie możliwe.
– O Boże, coś się stało?!
– Pani mąż miał wypadek na Trasie Siekierkowskiej, wjechał w barierki przy prędkości ponad sto trzydzieści kilometrów na godzinę.
– Nie!!! – Krzyk kobiety wypełnił wnętrze samochodu – Błagam, nie… – Zaniosła się płaczem i zjechała na pobocze, nie zważając na klaksony jadących za nią aut. – Żyje?!
– Przykro mi, ale nie. – W głosie policjanta słychać było współczucie. – Z pani mężem jechało dziecko, dziewczynka, obecnie jest reanimowana w karetce w drodze do szpitala. Halo? Proszę pani, jest pani tam?
Weronika wpatrywała się w lusterko wsteczne, obserwując bezwiednie łzy, płynące po jej twarzy. Czuła się, jakby krew odpłynęła z jej ciała, a ona sama unosiła się w powietrzu, nad samochodem. Lekka jak piórko. Bez zmartwień. Po chwili zemdlała.
Siedziała w bezruchu na łóżku w sypialni od dwóch, trzech godzin? Sama nie wiedziała, ile spędziła tam czasu. Słońce zdążyło przesunąć się w prawo, a okno, wychodzące na południową stronę przestało być oświetlone blaskiem żółtego potwora, którego najchętniej zgasiłaby, schowała się pod kołdrę i poszła ...