-
Mea Culpa
Data: 24.04.2022, Kategorie: rozstania i powroty, stara miłość nie rdzewieje, Zdrada wspomnienia, uczucia, Autor: XXX_Lord
... Wszyscy zaczęli wstawać, a Krawczyk siedział bezruchu, wpatrzony w ścianę. – No co jest? – zapytał Damięckiego, kiedy zamek od drzwi kliknął za jego plecami. – Co się z tobą dzieje? Jesteś nieobecny, robisz to, co powinieneś robić, ale nie widzę dawnego Krawczyka. Tak, jakby ktoś wyłączył ci emocje. Jak cholerny robot. Krystian wpatrywał się w szefa bez słowa. – Nie chcę o tym rozmawiać – odparł po kilkunastu sekundach ciszy. Głosem całkowicie wypranym z emocji, suchym, jak trzask gałęzi. Jak pękające podczas letniej suszy pod wpływem nacisku butów leśne runo. – Rozumiem – Damięcki usiadł i wpatrywał się w niego badawczo. – Jeśli masz jakiś problem... – Dziękuję, nie mam problemu. – Krystian przerwał mu w połowie słowa – Jestem przemęczony. – Gówno, a nie przemęczony. – Jego szef uniósł się na krześle, które zajęczało smutno pod wpływem nacisku prawie stu trzydziestu kilogramów.– Pierdolisz jak połamany. Przecież widzę, co się z tobą dzieje. Umarł ci ktoś? Cisza. Puste spojrzenie Krystiana. – Nie. – Kolejna, głucha odpowiedź po kilkunastu sekundach. – Wyglądasz, jakbyś przechodził załamanie albo depresję. Nie zamierzam się wtrącać, ale jakby coś – pomogę. Moja żona chorowała poważnie na głowę, więc trochę mam w tym doświadczenia i dobrego terapeutę. – Spoglądał na podwładnego. Krystian w jakimś sensie mu ufał. Może nie całkowicie, ale miał do niego zaufanie. – Daj ten namiar – westchnął – zadzwonię do niego. To facet? – Damięcki ...
... kiwnął głową na znak potwierdzenia. – To dobrze, nie dałbym rady rozmawiać z kobietą o... – zamilkł gwałtownie, jakby karząc samego siebie w myślach za nadmierną wylewność, odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi. – Krystian? – Zatrzymał się, trzymając rękę na klamce. – Potrzebujesz urlopu? – Zdecydowanie nie chcę urlopu – wypalił, może trochę za ostro. Tego chciał uniknąć jak ognia. Siedzenia w domu i wpatrywania się bezmyślnie w ścianę. Zdecydował, że woli zaharować się na śmierć, najwyżej dostanie zawału i będzie miał święty spokój. Daria dostanie dziecko pod opiekę, nie będzie musiał walczyć z nią w sądzie. Było mu wszystko jedno. Dwa miesiące później czuł, że jest równie źle, co wcześniej. Wizyty u psychiatry pomogły o tyle, że faszerował się antydepresantami i przynajmniej mógł spać, ale o normalnej egzystencji nie było mowy. Przestał już płakać, zdarzało mu się wpaść w histerię, ale sporadycznie. Jego popołudnia polegały na włączeniu telewizora i bezmyślnym wpatrywaniu się w ekran. Któregoś dnia złapał się na tym, że ogląda napisy końcowe filmu, który trwał dwie godziny, a on nie pamięta z niego zupełnie nic. Nie wie nawet, jaki był tytuł. Mam dość – pomyślał – jadę do niej. Przejął go strach, zmieszany z niepewnością, ekscytacją i gwałtownym strzałem adrenaliny. Pierwszy raz od kilku miesięcy czuł, że coś w jego życiu ma sens i cel. Może krótkoterminowy, bo równie dobrze ona mogła mu kazać się wynosić lub nie otworzyć mu drzwi. Miał nadzieję. ...