Mea Culpa
Data: 24.04.2022,
Kategorie:
rozstania i powroty,
stara miłość nie rdzewieje,
Zdrada
wspomnienia,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... Nadzieję na to, że jednak tego nie zrobi. Bał się o tym pomyśleć, że znowu będzie jego Werą, bo rozczarowanie w przypadku odmownej odpowiedzi lub jej braku.
Mogło go zabić.
Stwierdził, że jest mu wszystko jedno.
Pierwszy raz od bardzo długiego czasu jego myśli wypełniły się czymś innym niż czerń i chęć skończenia ze sobą. Nadzieją. Co prawda była to bardzo mała iskra, ale taka tyci iskierka jest w stanie wywołać potężny pożar – dodał w myślach, wkładając buty – Żeby tylko była w domu – powiedział nerwowo na głos.
Powtarzał to samo, jadąc samochodem do niej. Nie spieszył się, stwierdził, że jeśli ma być w domu, kiedy on przyjedzie, to będzie. A jak nie, to znaczy, że to jeszcze nie jest ten czas.
Drzwi na dole były otwarte. Wbiegł po schodach na trzecie piętro i zadzwonił dzwonkiem.
Raz, drugi, trzeci, czwarty.
Nie ma jej.
Oparł się plecami o futrynę, zsunął powoli, usiadł na wycieraczce i ukrył twarz w dłoniach. Nie chciał płakać, ale czuł, że nie uda mu się powstrzymać.
Nagle na wprost niego otworzyły się drzwi i wynurzyła się zza nich starsza pani. Wstał szybko, chcąc o nią zapytać, ale kobietą ubiegła go.
– Pan Krystian? – zapytała. Zdziwiony pokiwał bez słowa głową. – Weronika mówiła, że pan przyjdzie.
– Co się z nią stało? – Głos uwiązł mu w gardle.
– Wyjechała. – Staruszka odwróciła się. – Zapraszam do mnie na herbatę – Kiwnęła na niego ręką – coś dla pana mam.
– Weronika wyjechała dwa miesiące temu. – Po kilku minutach ciszy ...
... i szumu gotującej się wody czajnik zapiszczał. Kobieta zalała szklankę, która wypełniła się czerniejącym od fusów herbaty płynem. – Przed wyjazdem powiedziała, że gdyby pan się pojawił, a była pewna, że w końcu pan przyjedzie – Postawiła przed nim szklankę – to mam panu to dać. – Sięgnęła za siebie i położyła przed nim kopertę. Na jej wierzchu widniało jego imię.
– Bardzo cierpiała. Nie wychodziła z domu przez dwa tygodnie od śmierci córki. – Usiadła naprzeciw i upiła nieco herbaty ze swojej szklanki. – Byłam jedyną osobą, która z nią rozmawiała. Nie zazdroszczę jej, bardzo mi jej żal. Przypuszczam, że gdyby nie miłość do pana – Uniósł wzrok – to mogłaby się zabić. Tak, tak, panie Krystianie, ona kocha pana na zabój. Kiedy mówiła o panu, jej oczy błyszczały. To był jedyny moment, kiedy widziałam ją względnie szczęśliwą. Może nie to, że była szczęśliwa, ale ten smutek i rozpacz znikały z jej twarzy.
– Tak powiedziała? Ze mnie kocha? – Uśmiechnął się krzywo. Starsza pani poprawiła siwiejące, długie włosy i szary sweter.
– Oczywiście, mój drogi. – Oddała uśmiech – Mogę mówić ci po imieniu? – zapytała. – Masz takie ładne imię. Jestem Wanda. – Wyciągnęła dłoń, wstał i oddał uścisk. – No więc, Krystianie, Weronika opowiedziała mi trochę o was, muszę powiedzieć, że czytałam sporo romansów, ale wasza historia jest nieprawdopodobna. – Uścisnęła mocniej jego dłoń. – Twoja kobieta chce z tobą być, ale jest chora, bardzo poważnie chora. I musi się wyleczyć. Dlatego odeszła. ...