1. Mea Culpa


    Data: 24.04.2022, Kategorie: rozstania i powroty, stara miłość nie rdzewieje, Zdrada wspomnienia, uczucia, Autor: XXX_Lord

    ... pogoda, silny wiatr i nadciągające, czarne chmury dopełniały obrazu rozpaczy, który opanował jej wnętrze. Ściskając nerwowo skierowanie w prawej dłoni, w lewej trzymając uchwyt, walizki ruszyła w kierunku bramy, zostawiając za sobą taksówkę z wąsatym kierowcą wewnątrz.
    
    Minęła furtkę wartownika i skierowała kroki w kierunku głównego wyjścia.
    
    Wnętrze zaskoczyło ją. Było ciepło, przytulnie i zupełnie inaczej, niż na zewnątrz. Tuż za drzwiami podwieszona pod sufitem podświetlona tablica z napisem „Rejestracja” i strzałką w lewo wyraźnie wskazywała drogę, w jaką należy się udać.
    
    Przydałby się wieniec „Ostatnie pożegnanie” i kondukt żałobny – Zaśmiała się w duchu, ale po chwili spoważniała, świadoma celu, w jakim tu przyszła.
    
    – W czym mogę pomóc? – Około pięćdziesięcioletnia, dość korpulentna blondynka w recepcji zagaiła rozmowę.
    
    – Weronika Moczulska – Wciąż jeszcze używała nazwiska męża. – Mam skierowanie na leczenie u państwa – Oddała kurczowo ściskany kawałek papieru.
    
    – Mhmm. – Blondynka zamruczała pod nosem i z prędkością karabinu maszynowego, zaczęła stukać w klawiaturę. – Jeszcze sekundę – rzuciła z uśmiechem do Weroniki. – Gotowe. – Pacnęła w klawisz „Enter ” i zwróciła na nią wzrok.
    
    – Za chwilę zejdzie do pani lekarz prowadzący. Doktor Miłodębski, bardzo miły i ciepły człowiek – Uśmiechnęła się ponownie. – Świetnie pani trafiła, chyba lepiej się nie dało. Doktor zaprowadzi panią do pokoju, opowie o wszystkich szczegółach. Jeśli będzie potrzeba o ...
    ... cokolwiek zapytać, a doktora akurat nie będzie, tuż obok pani pokoju znajduje się pokój pielęgniarzy. Zawsze może pani też zejść do nas na recepcję, jeśli mnie nie będzie, to na pewno któraś z koleżanek pomoże. Pytania?
    
    Weronika milczała przez dłuższą chwilę, wpatrując się w kobietę.
    
    – Pani Weroniko?
    
    – Przepraszam. – Zreflektowała się, że ostatnie zdanie było skierowane do niej. – Nie, nie mam na razie pytań, dziękuję.
    
    – Witamy w szpitalu. Proszę się nie obawiać, jesteśmy tu, żeby pani pomóc. Nie gryziemy, nie zabijamy, nie trujemy. Leczymy. Proszę zaczekać na doktora tam. – Wskazała ręką poczekalnię tuż za recepcją.
    
    – Dziękuję. – Weronika złapała uchwyt walizki i powoli ruszyła we wskazanym kierunku.
    
    Lekarz pojawił się po niecałych dziesięciu minutach. Na pierwszy rzut oka oceniła go na około pięćdziesiątkę, może trochę więcej lat. Kędzierzawa, siwa broda, podobnie włosy, wzrost około metr osiemdziesiąt, chuda, tyczkowata sylwetka, ciemne, niemal czarne, świdrujące oczy, ukryte za okularami w złotych, cienkich oprawkach.
    
    – Dzień dobry, pani Weroniko. – Wyciągnął dłoń i lekko uścisnął jej rękę. – Cieszę się, że mogę panią poznać. Zapraszam do pani pokoju. Na razie będzie pani sama, ale pewnie w przeciągu kilku najbliższych dni ktoś do pani dołączy. Pokój jest trzyosobowy, ale przytulny i przyjazny. – Idąc, mówił powoli i dobitnie, jakby tłumaczył coś nie do końca rozumiejącego słowa dziecku. – Pewnie ciekawi panią, jak będą wyglądały dni i ile spędzi pani tutaj ...
«12...707172...83»