1. Za grzechy naszych ojców


    Data: 29.06.2022, Kategorie: prostytucja, Fantazja burdel, niewolnica, seks Zabawki, Autor: Sandra_Brion

    ... urzędzie, później na statku, a ostatecznie w Domu Publicznym w Lucien.
    
    Na Tani nieszczęście — ona jedyna wciąż nie zyskała sobie sponsora. Jasnowłosa Lila zyskała przydomek Kehme, po bogini roślin, piękna i sympatii, stając się burdelowym ewenementem. Jako pierwsza z transportu została wynajęta na noc, zarabiała z nich wszystkich najwięcej i cieszyła się najlepszym traktowaniem. Ciemnowłosa, wysoka jak tyczka Morwa, miała wyłącznie jednego sympatyka. Nie stanowiło to dla niej wielkiego problemu, bo był nim stary, uznany lekarz, który planował synowi przekazać w przyszłości klinikę. Obrał ją więc młodemu na przybranicę, czyli niewolnicę do pracy, ale i do łóżka. Wykupione za młodu miały sporą szansę odzyskać wolność i stać się pełnoprawną żoną lub nałożnicą. Ich dzieci dziedziczyły nazwisko ojca, a razem z nim klasę wolnego obywatela.
    
    Rusałka była zazdrosna. To nawet nie tak, że była brzydka, ale już od pierwszego dnia na wystawie przestano zwracać na nią uwagę! Gdy tylko ktoś przysiadł się przed platformą, na której akurat postawiono ją do jeźdźca, kozła, węża, posługi oralnej, zaraz zjawiał się ktoś ze służby. Z uprzejmą informacją, że, choć wiadomo, że Tania była towarem najwyższej klasy, to może pokazać drogę do Kehme? Albo Veroniki?
    
    Winę zwalała na Carmen. Czterdziestoczteroletnią kobietę o skórze ciemniejszej niż ktokolwiek, kogo do tej pory znała Tania. Burdelmama przyjęła sobie za punkt honoru dręczenie Rusałki, upokarzając ją raz za razem, zlecając jej ...
    ... najtrudniejsze zadania do przejścia i najbardziej wymagające. Jednocześnie odtrącała każdego potencjalnego klienta, który mógłby być piętnastolatką zainteresowany.
    
    Trochę to Tanię bolało, bo nawet sama Carmen nie chciała jej więcej dotknąć, jakby po pierwszym razie się tego brzydziła. Rusałka jako pierwsza wchodziła na scenę i jako ostatnia z niej schodziła, długo po tym, gdy poprzednia dziewczyna opuszczała główną salę. Trwała na najdziwniejszych, najbardziej wymyślnych maszynach, za każdym razem doprowadzona do płaczu poprzez wyzwiska, do których nie potrafiła się przyzwyczaić. Ostre uderzenia czasem dłonią, czasem pasem o zawsze zaczerwienione i obolałe pośladki.
    
    I to poczucie beznadziei, gdy czuła ciepło w podbrzuszu, próbując gonić własne spełnienie, które nigdy nie nadchodziło. Zawsze coś jej utrudniało faktyczne dojście, całkowite poddanie się orgazmowi. To maszyna, która w najważniejszym momencie przechodziła w tryb pracy na niskich obrotach magicznych. To trener, który akurat w tej najgorszej do tego chwili wyciągał z tyłka korek, dildo, metalowe kule zmieniające temperaturę na życzenie.
    
    Rusałka powzięła plan.
    
    Nie zdążyła go wykonać.
    
    Miasto spowiło istne szaleństwo, gdy dziki, czerwony płomień trawił budynek po budynku. Nie wpływał na niego ani wiatr, ani stosy wodnych roztworów, nie działały żadne zaklęcia i klątwy. Rozprzestrzeniał się w zawrotnym tempie, niszcząc wszystko, co żywe, na swojej drodze. Ocalali z tej masakry powiedzą, że nigdy czegoś takiego ...