Za grzechy naszych ojców
Data: 29.06.2022,
Kategorie:
prostytucja,
Fantazja
burdel,
niewolnica,
seks Zabawki,
Autor: Sandra_Brion
... odpowiednią parę, urządzić porządny spektakl i dać cząstkę czegoś, po co będą wracać raz, drugi, trzeci… Za każdym razem płacąc więcej i więcej, bo nie po to trzymała wszystkie te panny, żeby na siebie nie zarabiały.
Postawili je przed nią nagie, niektóre wciąż wydawały się zgorszone brakiem odzienia. Nieporadnie próbowały się zakryć przed chętnym wzrokiem służby, która pojawiła się zainteresowana dostawą. Szybko przywołała towar do porządku, chętnie rozdając kopniaki, parsknięcia i urwane polecenia. Stać. Prosto. Wypiąć się. Uśmiechnąć się. No, skarbie, wiem, że potrafisz.
Ciała oglądała metodycznie. Najpierw sprawdzała zęby, których leczenie potrafiło kosztować bajońskie sumy, zwłaszcza po ostatnim strajku Wróżek-dentystek. Palcami przesuwała po każdym z nich, żeby znienacka wepchnąć je głęboko w gardło. Krztusiły się, wiły, raz po raz otrzymując karne uderzenie. Tylko dwóm pierwszym musiała wydać polecenie, po nich każda kolejna już wiedziała, co ma robić. Ignorowała odrzucający zapach niemytych ciał, skupiając się w pełni na zadaniu. Ssały, gdy bawiła się swobodnie, symulując ruchy członka. Wolną ręką łapała za jedną z piersi, miętosząc ją w dłoni i oceniając rozmiar. Następnie oślinione palce trafiały na dół, gdzie wsuwała je w nie bez większego zainteresowania czy delikatności. Badała ścianki, sprawdzała temperaturę i luźność szparki, komentując wszystko na głos.
Stojący obok Kern zapisywał każde słowo, które padło z ust jaśnie pani.
Pierwsza, siódma, ...
... jedenasta… Lubiła sprawdzać wszystko samemu. Dotykać powolnymi, delikatnymi ruchami, przez które drżały jak korony drzew w ciężką burzę. Tak jak ta ruda, która się rozglądała wokoło, zamiast patrzeć grzecznie w ziemię. Może nie robiła tego z butności czy zbytniej pewności siebie, a zwykłego gapiostwa, ale nawet tego Carmen nie potrafiła wybaczyć. Oczekiwała bezwzględnego posłuszeństwa, ale przede wszystkim lojalności. I do jednego, i do drugiego potrafiła sobie dziwki szybko wychować ostrą ręką. Dlatego cofnęła się o krok, policzkując szybko dziewkę. Został tylko czerwony policzek i oczy, te wcześniej dzikie, chłonące przestrzeń spojrzeniem oczy, patrzyły tylko na Carmen.
Och, zdobędzie za nią dobrą cenę. Gdy już nauczy się płaszczyć, płakać na zawołanie i siąpać nosem, tak jak teraz, gdy wygląda rozkosznie ze łzami spływającymi po twarzy.
— Znaj swoje miejsce — warknęła. — Równaj do szeregu. — Poszła dalej, zostało jej w końcu siedem innych kobiet do sprawdzenia. Nadała im pseudonimy, zweryfikowała ciasność szparek, ciężar piersi w dłoni.
Po zakończonych oględzinach zwróciła się do Kerna.
— Ósma, siódma, dwunasta, osiemnasta, dwudziesta piąta do wywalenia. — Jedna z wywołanych kobiet osunęła się za kolana.
— Pani, proszę, miej… — Carmen machnęła ręką, jeden ze strażników doskoczył do kobiety, podciągając ją gwałtownie do góry.
Próbowała się szarpać, ale nie miała zbytnio szans w starciu z dużo potężniejszym mężczyzną, który wytargał ją na dziedziniec. Nikt więcej ...