Klin
Data: 11.07.2022,
Kategorie:
kleryk,
Nastolatki
chemia,
podstęp,
internet,
Autor: MrHyde
... bezwarunkowy.
— Możemy postać chwilę, aż się wyśmiejemy do końca — odpowiedział Piotrek łagodnym głosem. I niemal natychmiast poczuł wrzątek w skroniach. Zdał sobie sprawę, że zataczając się od śmiechu, Justyna robi głębokie skłony, a on widzi wtedy obie miseczki stanika. W pełnej okazałości.
— Jesteś piękna — wyznał szeptem. Nie jak miał napisane w roli, tylko od serca, szczerze.
Justyna spoważniała w mgnieniu oka. Poprawiła kołnierzyk. Popatrzyła na Piotrka spod czoła. Przełamała wahanie i wzięła go za rękę. W milczeniu pobiegli do końca alejki.
— Podrywacz — zachichotała, gdy zziajani stanęli na zakręcie.
Nie było tylko jasne, kogo miała na myśli. Druga para czekała na nich już od dłuższej chwili, drepcąc w miejscu. Przy tym Darek obejmował dziewczynę w talii. Ona opierała dłoń na jego ramieniu.
— O, jesteście nareszcie! — zawołała, odskakując od Darka jak magnes od drugiego magnesu. Chwilę wcześniej magnesy się przyciągały. Przy świadkach przebiegunowały się w ułamku sekundy i zaczęły odpychać. Takie to są ludzkie magnesy na pierwszej randce.
Potem całą czwórką powędrowali do tak zwanego małpiego gaju. Zaczęli się wspinać po linach. Popisywać, kto wejdzie wyżej i szybciej, ganiać w berka. Najciekawsze momenty dla podrywaczy były wtedy, kiedy dziewczyna chodziła po pajęczynie, na czworaka, pochylona głęboko i w szerokim rozkroku, tuż nad ich głowami. Po cichu wymieniali wtedy porozumiewawcze mrugnięcia, a na głos zachęcali koleżanki do dalszych ...
... akrobacji.
— Jak bym wiedziała, że tu przyjdziemy, to bym się inaczej ubrała — powiedziała w pewnej chwili Agnieszka. Niby do przyjaciółki, ale tak, że usłyszeli wszyscy.
— Powinnyśmy mieć dresy, a nie kiecki — zgodziła się Justyna, szczęśliwa z przebiegu spaceru.
Po sporcie usiedli we czworo na ławce. Dziewczyny poskarżyły się, że od wspinaczek bolą je ręce. Piotrek zabłysnął wtedy znajomością łacińskich nazw kości i mięśni przedramienia, po raz pierwszy tego dnia wykorzystując przygotowanie do roli maturzysty-biolchema. Darek przytulił Agnieszkę i uśmierzył ból miłymi słowami.
Czas spotkania nieubłaganie dobiegał końca. Chcąc, nie chcąc, wstali z ławki i wolnym krokiem, znowu parami, udali się do wyjścia z parku.
Tym razem przodem poszli Agnieszka i Piotrek. Zatrzymali się przed kinem, gdzie mieli się pożegnać. Tymczasem druga para zniknęła im z pola widzenia.
— Umówisz się ze mną jeszcze? — zapytał Piotrek.
— Jeśli zechcesz — odpowiedziała Justyna. Nie była jeszcze całkiem pewna, czy może zaufać nowo poznanym chłopakom. Szczególnie wobec Darka miała wątpliwości. Ale randki w parku nie bała się w ogóle.
— Jutro o dwunastej? Tu gdzie dziś?
— Dobrze. A oni?
— A ich jeszcze nie widać... Może coś się stało?
— Chodziło mi o to, czy mogę zabrać ze sobą Agę, jeśli twój Darek nie będzie mógł przyjść jutro.
— No pewnie. — W tamtej chwili Piotrek przysiągłby wszystko, żeby tylko móc ponownie zobaczyć tę nową koleżankę.
— To dobrze. — Justyna ...