1. Wspomnienia z dziecinstwa - Dorastanie cz.2


    Data: 13.07.2022, Kategorie: Pierwszy raz Autor: Venom

    ... mogę być tylko ja, pamiętasz?!
    
    - Dlaczego??? Dlaczego mi to zrobiłeś? Naprawdę nie mogłeś wytrzymać?
    
    - A ja Cię tak kochałam! Ciotka miała rację! Jesteś taki sam jak wszyscy!
    
    - Sylwia błagam Cię, wysłuchaj mnie , nie wiem jak to się stało…
    
    - Nie chcę Cię widzieć! Nie chcę Cię znać! Wynoś się!
    
    Odwróciła się i pobiegła na górę.
    
    Pobiegłem za nią, ale zamknęła mi drzwi przed nosem.
    
    - Sylwia, błagam Cię porozmawiajmy.
    
    Słyszałem jej cichy płacz.
    
    - Kocham tylko Ciebie! Nie rób mi tego błagam! Sylwia! Marzena zaczęła się do mnie dobierać, mówiła że jej kazałaś. Oszukała mnie! Błagam Cię! Wybacz mi!
    
    Odpowiedziała mi cisza.
    
    Poczułem jak zaczyna rozpadać się mój świat.
    
    Marzena weszła na górę patrząc na mnie z zaciekawieniem.
    
    - Chyba najlepiej będzie jak już pójdziesz.
    
    Wyszedłem z ich domu, nie wiedząc w którą stronę iść. Szedłem prosto, później zawróciłem. Kilka razy wracałem pod jej dom krzycząc jej imię. W głowie miałem mętlik.
    
    - „To nie może być prawda. Boże spraw, żeby to był sen”.
    
    „Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę” – powtarzałem bez opamiętania.
    
    Do domu trafiłem wieczorem. Mama pytała co się stało, dlaczego nie śpię u Sylwii, ale zamknąłem drzwi bez słowa i rzuciłem się na łóżko. Nie spałem całą noc. Nad ranem przysnąłem, ale miałem jakieś koszmary. Śnili mi się obcy ludzie, którzy pochylali się nade mną i wyśmiewali mnie.
    
    - Jesteś tacy jak inni! Nie jesteś nic wart! Zawiodłeś Ją! Zdradziłeś! Jesteś Nikim! Nikim!
    
    Obudziłem ...
    ... się z krzykiem. Za oknem świeciło już słońce.
    
    Wstałem i pomaszerowałem na pieszo do dzielnicy willowej. Gdy byłem pod jej domem, miałem nadzieję, że mi wybaczyła. Że znów będzie cudownie.
    
    Zadzwoniłem, ale nikt mi nie otworzył. Wiedziałem że są w domu, auto Marzeny stało na podjeździe.
    
    Dzwoniłem, pukałem, wołałem, powiedziałem, że będę stał dotąd, aż mi otworzą.
    
    I czekałem.
    
    Po jakiejś godzinie drzwi się otworzyły i zobaczyłem Marzenę.
    
    - Ale ty jesteś namolny, wejdź.
    
    Zamknęła za mną drzwi i weszliśmy do salonu. Spojrzałem na sofę i zrobiło mi się niedobrze. Brzydziła mnie.
    
    - Czeka na górze.
    
    Popędziłem przeskakując po dwa stopnie naraz. Drzwi od pokoju miała otwarte. Widziałem, ze siedzi na łóżku.
    
    - Stój! Nie wchodź do pokoju!
    
    Miała czerwone oczy od niewyspania i ślady łez na policzkach.
    
    - Mów co masz do powiedzenia - powiedziała bezbarwnym tonem.
    
    - Błagam Cię, wybacz mi, to nie moja wina, kocham Cię tak bardzo, jesteś dla mnie najdroższą istotą na świecie, nie mogę bez Ciebie żyć, błagam Cię, nie odrzucaj mnie – słowa wylewały się ze mnie, zamieniając się w płaczliwy bełkot.
    
    Uniosła rękę, dając znak żebym przestał. Stałem w drzwiach z opuszczoną głową.
    
    Wstała i podeszła wolno do mnie.
    
    - Powiedz mi - tylko szczerze i nieważna jest ciotka - znam ją, wiem jaka jest, nie mam do niej pretensji – powiedz mi, czy mogłeś odmówić, czy mogłeś powiedzieć ”przestań” ,czy mogłeś - nie wiem – wyjść? Tylko mów prawdę.
    
    Odezwałem się dopiero po ...