W zgodzie z naturą
Data: 20.08.2022,
Kategorie:
las,
Pierwszy raz
Autor: Ignatius
... przeziębieniem.
Zanim zdążyłem wymyślić wymijającą odpowiedź, zniknęła w środku mojego namiotu. Odczekawszy parę minut, niepewnie wsadziłem głowę do środka. Agata masowała sobie obolałe stopy.
– Wystaw na zewnątrz – podała mi buty – i nie gap się na moje nogi.
– To zły pomysł – ostrzegłem.
– Żebyś przestał się gapić na moje nogi?
– Z butami – uściśliłem.
– Wiewiórki kradną?
– Rano będą mokre. Rosa – odparłem i wszedłem do środka.
Położyłem się obok Agaty. Jeszcze nigdy nie spałem z kobietą w jednym łóżku. Choć to nie było łóżko, to jednak...
– Wskakuję – ostrzegła i wpakowała się do śpiwora.
– Chcesz już iść spać? – zapytałem zdziwiony.
– A masz coś lepszego do roboty? – spojrzała na mnie tymi swoimi żółtymi oczętami. – Co zazwyczaj robisz o tej porze?
– Czytam książkę, obserwuję gwiazdy, nasłuchuję ptaków... i śpię – odparłem. Poczułem jak ciągnie mnie za ramię.
– Chodź tu, zmieścisz się. A co będzie wystawało, przykryjesz kurtką.
Była ciepła. Jej skóra była przyjemnie ciepła. Byłem tak blisko niej, że czułem rytmiczne bicie serca. Choć może to było moje własne serce? Leżała na lewym boku. Jej piersi dociskały się do mojej ręki. Na policzku wręcz czułem jej oddech.
– Stop, ja tak nie mogę! – zaprotestowałem i wyskoczyłem ze śpiwora.
– Jak? Niewygodnie ci?
– Jesteś za blisko – niemalże krzyknąłem. – Nie mogę z tobą spać.
– Myślisz o czymś sprośnym? – przybrała gniewny wyraz twarzy.
– Nie ważne o czym myślę. – Wręcz ...
... przyznałem się do winy. – Tu nie chodzi o ciebie, śpij dobrze, ale ja po prostu...
– Ciii – szepnęła. Objęła mnie i znów położyła. Przytuliła się do mnie. Ładnie pachniała. Lasem, ziemią i czymś swojskim, choć nie wiem dokładnie czym. Przyciągnęła mnie bliżej i nakryła śpiworem. Poczułem na łydce jej nogę. Była w zasadzie nieco wyższa niż ja. – Ciii, już dobrze, po prostu śpij. Nic ci nie zrobię.
– Tristan miał miecz – wyrwało mi się.
– Jaki Tristan?
– Tristan, rycerz. Kiedy w podróży kładł się spać obok Izoldy, położył miecz, aby ich odgradzał – plotłem. – A ja nie mam...
– Nieważne, śpij.
Łatwo powiedzieć. Jak mam spać, skoro jakiś wąż owija moje ciało? Czułem się jak w sidłach. Przyjemnych sidłach, trzeba zaznaczyć. Ładnie pachnących sidłach. Ciepłych i miękkich, których guziki z białej bluzki wbijały się we mnie. Ale wkrótce zacząłem się przyzwyczajać. Mój oddech się uspokoił. Mimo to spać nie mogłem. Zabrała całą poduszkę.
– Śpisz? – zapytałem. Nie odpowiedziała. Czyli spała, albo tylko udawała, bo chciała mnie w nocy zabić tym scyzorykiem. Wygramoliłem się lekko, by sięgnąć do plecaka. Szelest chyba ją zbudził.
– Co robisz? – odezwała się zaspanym głosem.
– Wyciągam gumę.
– Co ty sobie..! – krzyknęła.
– W lesie nie myję zębów, więc używam gumy do zachowania czystości w jamie ustnej – wytłumaczył pośpiesznie.
– Aaa – zaśmiała się. – Mogę też?
– Proszę – podsunąłem jej paczkę. Było ciemno. Chcąc ją przejąć, złapała mnie za rękę. W życiu ...