Arystokrata (VIII)
Data: 05.09.2019,
Kategorie:
Incest
Brutalny sex
niewolnik,
Autor: violett
... pytanie.
– Ty to powiedziałaś. – Wziął głębszy wdech, by po chwili wypuścić powietrze ze świstem. – Na pewno jesteś nieprzewidywalna. – Ujął delikatnie podbródek siostry i zmusił, aby spojrzała na niego. Marta uciekła wzrokiem, dokładnie tak samo robił Kaj. Gdyby tylko mogła cofnąć czas. Ścisnęło ją coś w gardle, do oczu napłynęły łzy…
– Przepraszam! Marta… przepraszam… Nie chciałem tego, to samo tak jakoś wyszło… – Robert dostrzegłszy jej zaszklone oczy, źle zinterpretował nagłą słabość siostry. Potrząsnęła głową, ukradkiem wytarła oczy i uśmiechnęła się, z całej siły tłumiąc w sobie żal.
– Spokojnie. – Nabrała powietrza do płuc. – Nic się nie stało, to ciepło tak na mnie działa… – Wszystko było nie tak. Co się z nią działo? Straciła pewność siebie, nie była silna, wystarczająca silna, aby zapanować nad wszystkim, co ją otaczało. Zbyt dużo kosztowało ją to poświęcenie, a przecież nie od dziś wiedziała, że poddanie się uczuciom oznaczało, że stawała się słabsza, bardziej podatna na stres. Starała się trzymać tej zasady całe swoje dorosłe życie i nawet udawało się, dopóki ponownie nie zawitała do Radrays Valley…
– Wybacz mi, to się już nigdy nie powtórzy – wyszeptał, obracając w dłoniach butelkę i nie wierząc jej nieudolnemu tłumaczeniu.
– Uważasz, że nie jestem zła? – podjęła wątek rozmowy, starając się odsunąć myśli od Kaja, a przede wszystkim od tego, na co go skazała. – A czy jedno nie funkcjonuje bez drugiego?
– W takim razie, czym ja jestem, skoro ...
... uważasz, że jesteś zła? – Robert pociągnął z flaszki spory łyk, skrzywił się i lekko zmienionym głosem dodał: – Nie ma czegoś takiego jak dobro i zło, jest tylko władza. Myślałaś kiedyś o tym, że bez władzy jesteś bezbronna i skazana? Musisz ugryźć pierwsza, aby reszta się bała, w przeciwnym razie przy najmniejszym potknięciu rzucą ci się do gardła… – przerwał na chwilę i spojrzał na nią przenikliwie. – Tylko po co ja ci to mówię? – Na twarzy Roberta pojawił się smutny uśmiech. – Do perfekcji opanowałaś umiejętność czynienia częścią siebie wszystkiego, co mogłoby ci zagrażać, i dlatego jesteś niebezpieczna, także dla siebie samej. – Ponownie pociągnął łyk alkoholu. – Myślisz, że nie wiem, co chcesz przeprowadzić?
Odgarnęła włosy z twarzy i cofnęła się tak, aby dokładniej przyjrzeć się bratu, którego słowa oraz ton, jakim je wypowiedział, wyostrzyły uwagę Marty.
– Jesteśmy źli przez uczynki, do których zmuszają nas ludzie i sytuacje, ale czy to może tłumaczyć rzeczy, które czynimy? – spytała czujnie, zaintrygowana miną Roberta. – A czegóż według ciebie chcę dokonać?
Mężczyzna zrobił przesadnie zdziwioną minę i uśmiechnął się.
– Ja tak sobie myślę, a nawet jestem pewny, że masz kaprys rozpierdolić pewną instytucję wzajemnej adoracji. – Zrobił znaczący gest dłonią, świadczący, że nie przyjmie wymówki. – Nie rozumiem tylko jednej rzeczy…
Marta musiała przyznać, że zaskoczył ją. Na rozmowę z Robertem o Trybunale było jeszcze za wcześnie, a tym bardziej na zdradzanie ...