Arystokrata (VIII)
Data: 05.09.2019,
Kategorie:
Incest
Brutalny sex
niewolnik,
Autor: violett
... swych zamierzeń.
– A co tu jest do rozumienia? – Wyzywająco przymrużyła oczy.
– Po co ci się pchać w to gówno, Marta? – Zignorował jej pytanie. – Masz jakąś szczególną potrzebę panowania nad tym popierdolonym motłochem nowobogackiej arystokracji, która za jakiś czas zeżre sama siebie? Koniecznie chcesz się unurzać w tym bagnie? Czy może przemawiają przez ciebie jakieś większe aspiracje, jakieś chore ambicje naprawy czegoś, czego już się nie da bardziej spierdolić, a już na pewno uratować.
– Jesteś wulgarny. – Skrzywiła się po trosze zirytowana i rozbawiona. Nie przeszkadzało Marcie słownictwo, lecz to jak nisko ją oceniał.
– Cóż, taka moja uroda, że jestem bezpośredni… – skwitował, nic nie robiąc sobie z siostrzanego obruszenia. – Wyobraź sobie, że w twoim towarzystwie, jakże zresztą przemiłym, staram się być niezwykle kulturalny. – Objął ją ramieniem, jakby obawiając się, że mu zniknie. – Powiedz, ale szczerze – po co to robisz? Po co się narażasz? Chcesz być pierwszą kobietą na czele Rady?
Uśmiechnęła się w duchu; sporo się domyślał, poprawnie kojarzył fakty, ale naprawdę nie doceniał swojej siostry.
– Czyżbym się mylił?
– Tak, trochę… – Zastanawiała się szybko, jakie informacje zadowolą brata na tyle, aby nie chciał wnikać za głęboko w jej plany. Miała zamiar postawić go przed faktem dokonanym, ale po ostatnich głośnych wydarzeniach, na które bez wątpienia musiał zwrócić uwagę, raczej nie było możliwe utrzymanie wszystkich szczegółów w tajemnicy. – ...
... Skąd pomysł, że mam zamiar stanąć na czele Rady?
– A nie chcesz?
– A powinnam chcieć?
– Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie?
– Nie mogę?
– Możesz, ale wtedy ta rozmowa do niczego nie doprowadzi – odparł i pociągnął kolejny łyk z butelki. – Nie znam nikogo takiego, dla kogo chciałabyś tak wiele ryzykować.
– Mało mnie znasz… – odparła łagodnie i spokojnie.
– Najwyraźniej, ale wystarczająco, aby wiedzieć, że nie zaufasz nikomu na tyle, aby włożyć w cudze ręce taką władzę.
Uśmiechnęła się szeroko i powiedziała od niechcenia:
– Ty staniesz na czele Rady. Będziesz przewodniczącym.
Robert zakrztusił się, a Drugi gwałtownie przyhamował.
– Coś ty… powiedziała? – wymamrotał z niedowierzaniem pomiędzy głębokimi wdechami.
– Mówiłam, że whisky ci szkodzi. – Spokojnie czekała, aż brat uspokoi oddech.
– Jedź! Kurwa, jedź! – Robert ochłonął na tyle, aby zareagować na to, że jego osobisty bardzo wyraźnie zwolnił.
– Coś ty, do cholery, wymyśliła? – niemalże krzyknął. – Czy ty wiesz, na co się porwałaś? Wiedziałem! Wiedziałem, kurwa, że coś ci biega po tej ślicznej główce, ale w życiu nie wpadłbym na coś takiego! – Wyraźnie był zszokowany tym, co usłyszał, i nawet nie próbował tego faktu ukryć. – Najzwyczajniej w świecie jesteś szurnięta!
– Dziękuję ci bardzo – parsknęła z szyderczą uprzejmością, ubawiona wrażeniem, jakie wywarło na Robercie jej oświadczenie.
– Ja pierdolę, pojechałaś po całości! Przyszło ci na myśl, że mam w dupie politykę i te ...