Arystokrata (VIII)
Data: 05.09.2019,
Kategorie:
Incest
Brutalny sex
niewolnik,
Autor: violett
... zarządcę. Dał mu znak, aby podszedł.
Martę przeszył dreszcz. Nie mogła określić, czy spowodował to ustępujący ból, czy sprawiły to słowa, które zabrzmiały niepokojąco, a wręcz złowieszczo.
– Martin, zakwateruj ich na dwa dni, trzymaj to bydło krótko za ryj i nie chcę słyszeć o jakichkolwiek rozróbach, rozumiesz? – Robert gestem dłoni przywołał przechodzącego w pobliżu niewolnika, jednocześnie powstrzymując Martina przed powiedzeniem czegoś, co uznał za nieistotne. – Nie wracaj do tego tematu, nie zmienię zdania…
Marta poprawiła się w siodle i pogłaskała niespokojnego konia. Przez moment przyglądała się bratu, nie wiedząc, co myśleć. Miała przeczucie, że zbyt pochopnie go osądziła. A może chciał ją zwieść? Zadziwiające było, jak szybko potrafił zmienić nastrój – jeszcze przed momentem spięty, ogarnięty furią, a już po chwili na chłodno, z opanowaniem wydawał rozkazy. Czy było możliwe, żeby aż tak przed nią grał? Po co? Chciał sprawić, żeby poczuła się winna? Czego? Tego, że nie ufała mu do końca w interesach, a może oschłości w uczuciach? Jeśli tak, to nie musiał tego robić. Była wystarczająco świadoma swego postępku wobec Roberta… A przecież nigdy jej nie zawiódł, prawie… Jednak nie przestaje się kochać człowieka tylko za to, że coś w życiu spieprzył. Przecież to wiedziała…
Boże, jakie to wszystko było trudne. Niekiedy czuła się jak mała, bezradna dziewczynka. Tak wiele razy pragnęła skryć się gdzieś przed problemami; udać, że jej nie ma; że to wszystko jej nie ...
... dotyczy. Ale bardzo szybko przychodziło również otrzeźwienie i poczucie, że wszystko zależy od niej i nie ma nikogo, kto zdjąłby ten ciężar z jej barków…
Kiedy koń nerwowo podrzucił głową i zarżał, Marta otrząsnęła się z ponurych myśli. Kary ogier, znarowiony bezczynnym staniem, raz po raz zmieniając nogi, wygrzebał spory dół w rozmiękłym podłożu; ewidentnie domagał się kontynuacji wycieczki. Zawróciła Bagesta, chcąc ruszyć w drogę powrotną, ale Robert ją powstrzymał:
– Zejdź z tego wariata, pojedziemy samochodem, pogadamy trochę na osobności – widząc jednak, że nie ma ochoty go posłuchać, dodał: – Podobno oczekiwałaś ode mnie jakichś wyjaśnień?
Zawahała się przez moment, podejrzliwie doszukując się w słowach brata ukrytej ironii. Uznając jednak, że druga taka okazja na rozmowę z Robertem prędko może się nie powtórzyć, przystała na propozycję, szczególnie że deszcz rozpadał się na dobre, a wizja przemoknięcia do suchej nitki nie zachęcała.
Robert, przyjmując milczącą zgodę, rozejrzał się dookoła i krzyknął:
– Drugi!
Zza czarnego terenowego auta pospiesznie wyszedł jego osobisty.
– Panie…
– Gdzie się włóczysz?
– Byłem tam, gdzie kazałeś mi zostać, Pa…
Nie zdążył dokończyć, gdy dostał w twarz. Uderzenie spłoszyło konia, który zatańczył w miejscu i przysiadł na zadzie, mocno zebrany przez Martę, zmuszoną do użycia siły, aby zapanować nad znarowionym zwierzęciem. Zanim go jednak uspokoiła głosem i poklepywaniem po szyi, zdążył się jeszcze wspiąć i ...