Kryzys tożsamości (I) - Ich światy
Data: 17.09.2022,
Kategorie:
bielizna,
BDSM
różne,
cykl,
Autor: CichyPisarz
... sobie poradziły.
- Teraz możemy spokojnie się napić kawy, ja stawiam - zarządziła Katarzyna.
Bez jakiejkolwiek konsultacji zamówiła dwie o nazwie Kenya. Uwielbiała jej delikatny cytrusowy aromat i lekką kwasowość, zawsze stawiała ją na nogi. Przez chwilę rozmawiały o menu kawiarni i wymieniały się doświadczeniami, co do ulubionych pozycji czarnego trunku.
- Jak tam córeczka? Dominika? - spytała nagle szefowa, mając na twarzy pogodny uśmiech, ale też cień niepewności, nie była pewna imienia dziewczynki.
Marlenę zatkało, bo nie pamiętała, by wspominała Katarzynie takie szczegóły z prywatnego życia, na pewno nie ostatnimi czasy. Szybko wróciła do rozmowy, opisując kilka zdarzeń z życia dziecka, jej zdaniem przeuroczych. Katarzyna dostrzegła emocje na twarzy pracownicy, kiedy opisywała nieporadne zabawy dziecka i niebywałe postępy w poznawaniu świata.
Dzisiejszego wieczoru Katarzyna wpadła w dziwny nastrój. Trudno jej było zdefiniować swój duchowy stan, ale teraz czuła się bardzo samotna. Rozmowa z Marleną wprowadziła ją w stan rozmyślań i to bardzo głębokich. Zaczęła nawet wspominać chłopaków, w których kiedyś była zakochana. Przywoływała z pamięci gesty, które kiedyś uznawała za śmieszne, a dzisiaj pragnęłaby ich ponad wszystko, chociaż przez chwilę. Czułe objęcia, nerwowe gładzenie jej ramion, nieśmiałe pocałunki, wszystkie te romantyczne zachowania, stały się teraz dla niej czymś pięknym. Wstała z sofy i dołożyła polano do kominka, miała ochotę na większy ...
... płomień. Ktoś kiedyś jej powiedział, że ludzie zagubieni w dziczy, dżungli, gdziekolwiek, nie tracą zmysłów, nie panikują i czują się pewniej, jeśli w pobliżu nich płonie ognisko. Ogień zdawał się być namiastką obecności kogoś przyjaznego, po prostu było raźniej, nastrajało pozytywnie.
Nie było jeszcze zbyt późno, bo dopiero po dziesiątej, ale ona była już przygotowana do snu, wykąpana i przebrana w skąpą piżamkę. Uwielbiała czuć się seksownie. Idąc do kuchni, podziwiała swoje długie nogi. Zupełnym przypadkiem zwróciła uwagę na przebijające się przez koszulkę nocną ciemniejsze otoczki sutków. Piżamka sięgała do ud i krawędź delikatnie falowała przy każdym stawianym kroku. Pół godziny temu miała już się położyć i poczytać, ale nie mogła wejść w klimat książki. Zeszła więc na parter i dorzuciła drewno do dogasającego żaru, a po chwili leżała na sofce i sączyła wino. Słyszała o wyciszających właściwościach tego szlachetnego trunku, chciała to sprawdzić. Niestety kilka łyków półsłodkiego białego wina nastroiło ją nad wyraz refleksyjnie. Nie minął kwadrans, a z butelki zniknęła już około połowa zawartości.
- Jak ja bym chciała się teraz kochać - wyszeptała w pustkę salonu.- Ale kochać, nie pieprzyć. - Tym razem tylko już pomyślała.
Skaczące wesoło płomienie, powodowały wrażenie, że ktoś jest z nią w domu. Wyobraziła sobie, że to jej ostatni chłopak, ten sprzed lat, coś szykuje w kuchni. Wytworzyła wizję, w której Mariusz, związał się z nią na dobre i tworzyli poważny związek. ...