Przypadek (II)
Data: 07.09.2019,
Kategorie:
londyn,
romantycznie,
początek,
Autor: juliabe
... niego nie są, po prostu?”, pomyślała smutno. Gdy doszli do potężnego budynku stacji, odprowadziła go aż do bramek metra. Tristan złapał jej twarz w swoje dłonie i chwilę patrzył w oczy, nic nie mówiąc. Był poważny, łudziła się, że może też smutny. Pocałowali się namiętnie i przytuli mocno, Tristan wyszeptał „do zobaczenia” i odszedł w stronę pociągu. Julia stała jak sparaliżowana, ale po chwili otrząsnęła się. Ruszyła w stronę Tesco po małe zakupy i gazetę. Już za nim tęskniła.
Poszła do pubu, w którym spotkali się poprzedniego dnia i zamówiła takie samo miodowe piwo. Po maratonie seksualnym, jaki zafundował jej Tristan, bolało ją wszystko („Mięśnie, pizda, serce!” - pomyślała gorzko). Nie była w stanie usiąść, więc stała, opierając się o murek i patrzyła na rzekę. Pytanie od przypadkowej spacerowiczki o to, czy wszystko w porządku uświadomiło jej, że płacze. Dopiła piwo i wróciła do domu.
Rzuciła się na nieuporządkowane łóżko. Płakała głośno, nie mogła się uspokoić. Tak bardzo za nim tęskniła, chciała, by znów tu był, całował ją, przytulał, pieprzył. Jednocześnie świadomość tego, jak skrzywdzili Anne, nie pozwalała jej cieszyć się swoim krótkotrwałym szczęściem. Zawsze robiła to, na co miała ochotę, ale nigdy nikogo przy tym nie krzywdziła. Z drugiej strony, mógł wyjść, w każdej chwili! Kogo oszukiwała, nie słynął z twardych zasad moralnych… Na jej szczęście… Chciała, by się odezwał i bała się tego. A jeśli już nigdy się nie zobaczą? Wtuliła się w pachnącą Tristanem ...
... poduszkę i wstrząsana płaczem zasnęła.
Gdy się obudziła, niebo zasnute było chmurami. Wiosna tymczasowo się poddała. Poszła do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia, choć pora lunchu już dawno minęła, mijała nawet pora polskiego obiadu. Na jej blacie leżał telefon Tristana. Dźwięk był wyciszony, ale ekran świecił się. Właśnie dzwoniła Anne.
Julia aż krzyknęła z wrażenia, spanikowana. Po chwili ekran zgasł, ale i tak poczuła się, jakby Anne tu była i wyciągała w jej stronę oskarżycielski palec. Nie miała jak dać znać Tristanowi, że jego telefon tu jest. Nie miał nawet konta na Facebooku, nie wiedziała, na jakim oddziale pracuje ani o której dokładnie miał być w szpitalu – dzwonienie na recepcję w takiej sprawie wydało jej się zwyczajnie głupie.
– Iker – powiedziała na głos. – Zadzwonię do Ikera.
Iker oddzwonił po niecałej godzinie.
– Co słychać, piękna? Masz pomysł na stylizacje i chcesz się wkupić w łaski fotografa?
– Cześć, nie, to znaczy to też, tak, mam i chcę, ale nie z tym dzisiaj dzwonię. Tylko, uhm. Spotkałam się wczoraj przypadkiem z Tristanem w pubie i, uhm… – „Jak to głupio brzmi, na pewno domyśla się, że nie o pub chodzi! Wie, że coś ukrywam. Na pewno wie co!” – on przypadkiem zostawił telefon i… ja go mam, więc… Nie mam jak mu dać znać, on chyba teraz ma dyżur, ale może ty jakoś go poinformujesz. Dzwoniła też…
– Ok, kotku, dam znać pani Bradshaw – „Ach, Iker, nie wiesz, co mówisz!” – zabolały ją te słowa, choć przecież wiedziała, jak jest – ...