Wspomnienia z dziecinstwa - Dorastanie cz.5
Data: 03.11.2022,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Venom
... Krzyś – przedstawiła go dziewczyna.
- Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywała! – powiedział szybko – jestem Krzysiek.
Wyciągnął do mnie dłoń na powitanie.
- Chodź, czekamy na ciebie – dodał patrząc na siostrę i pobiegł z powrotem.
- Muszę iść. Fajnie się z tobą rozmawiało – powiedziała Ola.
Stała jeszcze przez chwilę, jakby na coś czekając.
- To cześć – rzuciła i odwracając się zaczęła odchodzić.
Podobała mi się i chciałem się z nią jeszcze spotkać, ale jakaś wewnętrzna siła powstrzymywała mnie. Jakby nie chciała, żebym mocniej się z kimś wiązał.
Stałem niezdecydowany.
- Olu!
- Tak? – natychmiast się odwróciła, a na jej twarzy pojawiła się radość.
- Pojutrze w Domu Kultury jest przegląd młodych talentów, chcesz przyjść?
- O której?
- Zaczyna się o piętnastej.
- Dobra.
- Fajnie, będę czekał przed wejściem.
- To do zobaczenia – uśmiechnęła się i zniknęła w tłumie.
Tak oto skończyła się moja wielka miłość do Sylwii. Wiem, że mieszka do dziś we Włoszech. Spotykam sporadycznie Marzenę. Pewnego razu pokazała mi zdjęcie Sylwii, jej męża i ich uroczych dzieci. Byli na plaży, uśmiechnięci, szczęśliwi. Zapytałem jej ciotki, czy pytała ...
... kiedykolwiek o mnie. Powiedziała, że nigdy. Zrobiło mi się trochę smutno, ale pomyślałem, że to chyba dobrze. Zostawiła przeszłość i żyła dniem dzisiejszym.
- Ale nie myśl, że o tobie zapomniała.
- Jak to?
- Widzisz tego małego chłopca? – jeszcze raz pokazała mi zdjęcie – nosi twoje imię.
A więc jednak pamiętała.
Pożegnałem się z Marzeną i poszedłem do domu. Wchodząc do mieszkania, pomyślałem, że Sylwia powinna być teraz moją żoną, tutaj, z naszymi dziećmi. Wyobraziłem sobie gwar rodzinny. Usłyszałem śmiech i zabawy małych rozrabiaków. Zobaczyłem Sylwię witającą mnie uśmiechem, jak wracałem z pracy. Całowałbym ją codziennie, na powitanie i pożegnanie. Przytulałbym ją, patrząc jak rosną nasze pociechy. I codziennie mówiłbym, jak bardzo ją kocham.
Ale rozglądając się w ciszy po pustym pokoju, w głowie kołatały mi się słowa Ryśka Riedla z jednej jego piosenki, „Że najgorzej w życiu to samotnym być”…
Ps. Tak jak pisałem wcześniej, nie wszystkie wspomnienia z partnerkami mam przyjemne. I raczej nie są one odpowiednie na tą stronę, ale chciałem opisać do końca moje przeżycia. Piszcie w komentarzach, czy mają się takie pojawiać, jeśli nie, będę starał się je pomijać.