Wspomnienia z dziecinstwa - Dorastanie cz.5
Data: 03.11.2022,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Venom
... wjeżdżał na mój pas zarzuciło nim ostro. Próbował wyrównać jazdę, lecz było już za późno. Rzuciło nim na prawo i lewo, po czym zjechał z szosy i uderzył centralnie w drzewo. Natychmiast wcisnąłem pedał hamulca. Zatrzymałem się kilkanaście metrów przed nim, zostawiając auto na światłach. Podbiegłem zaglądając do środka. Z tyłu siedziały dwie osoby, jedna chyba nieprzytomna, druga próbowała wyjść. Złapałem za drzwi, ale były zablokowane. Za to przednie od strony kierowcy były uchylone. Z silnika unosił się czarny dym, gdzie niegdzie zaczęły pojawiać się płomienie.
Złapałem za nie otwierając je szeroko i.. zamarłem. Stałem jak wmurowany. Mimo, że chłopak szarpał się z pasami, próbując się uwolnić, nic nie słyszałem. Dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie jęki z tylnego siedzenia i prośby kierowcy.
- Błagam, pomóż mi, zaklinowałem się… - spojrzał na mnie i głos uwiązł mu w gardle.
Poznał mnie.
Pochyliłem się i spojrzałem na tył. Cała trójka. Oprawcy, którzy zniszczyli moje życie, a przede wszystkim życie Sylwii. Ten, który zgwałcił tak brutalnie dziewczynę, był nieprzytomny.
Kierowca patrzył, nie wierząc własnym oczom.
- Ja..ja.. tak mi przykro..Boże wybacz mi.. nie chcę się spalić żywcem.. błagam, pomóż mi…
Czułem zapach benzyny. Był coraz bardziej intensywny. Widocznie pękł zbiornik.
Przytomny chłopak z tyłu miał przyciśnięte nogi przednim fotelem. Nie mógł ich wydostać. Płakał z bólu i przerażenia.
Ogarnął mnie wtedy spokój, pierwszy tak duży od ...
... rozstania z Sylwią. Wiedziałem, że za chwilę bak może wybuchnąć, że samochód może stanąć w płomieniach, że mogę zginąć stojąc tak blisko. A jednak nie cofnąłem się nawet o milimetr. Patrzyłem tylko z lekką ciekawością na szamoczącego się chłopaka. Zauważyłem, że dym się zmniejszał, a płomyki, skaczące wesoło, zaczęły się jakby chować.
Po chwili namysłu, patrząc na kierowcę pomacałem kieszeń, a następnie wkładając w nią dłoń, wyjąłem małe pudełeczko. Miałem kuchenkę turystyczną na gaz, do przygotowywania sobie ciepłego posiłku, więc musiałem ją czymś odpalać.
Zobaczył zapałki i jego przerażenie sięgnęło zenitu. Szarpał się, krzyczał i zaklinał na wszystkie świętości.
- Nie rób tego! Błagam! Jezus Maria! Tak strasznie mi przykro! Pomóż mi! Mam narzeczoną! Nie zabijaj mnie!
Pasażer z tyłu widział całą akcję. Wołał o pomoc z całych sił. Ale z jednej strony był las, z drugiej pole, do najbliższego gospodarstwa było pewnie z kilometr. Nikt ich nie słyszał.
Ja też nie.
Zobaczyłem kałużę benzyny rosnącą coraz bardziej z tyłu samochodu. Błyszczała w blasku świateł mojego auta. Wyjąłem powoli zapałkę i podpaliłem ją.
Chłopak oszalał.
Wył, szarpał się, miotał na boki. Przypominał dzikie zwierzę złapane w sidła, do którego podchodzi myśliwy z bronią.
Czas się dla mnie zatrzymał.
Wiedziałem, że za chwilę skończą się moje cierpienia, ból i tęsknota za ukochaną. Byłem gotowy zakończyć to w tej chwili. Chciałem umrzeć razem z nimi. Dokona się zemsta i nadejdzie ...