Swaty
Data: 17.09.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
nauczycielka,
wieś,
pończochy,
Autor: historyczka
... taką akcję prowadził proboszcz, ale nie tak jak inni, którzy chcieli, żeby ich nazwiska wyczytywano z ambony; Zenon robił to skromnie - anonimowo. Ale też szacunek plebana dla dobrego gospodarza był wielki, bo jego pierwszego zapraszał do rady parafialnej i do noszenia baldachimu nad monstrancją w Boże Ciało.
Wieś nigdy nie zapomniała Zenonowi, jak wskoczył w ogień ratować dwoje małych dzieci w Borowem, choć ich ojciec sam się bał... Wszyscy też wiedzieli, że nikt we wsi nie ma startu z Zenkiem w zmaganiach na rękę. Że nie tylko jest silny, ale i zdrowy. Podobno nigdy nie był u lekarza.
Opowieści Jadwigi zupełnie zmieniły wyobrażenia młodej nauczycielki o Zenonie. Zrozumiała, że nie jest wcale głupi, a jedynie niewykształcony; przez to, że w dzieciństwie umarł mu ojciec, jako podrostek miał gospodarstwo na swoich barkach. Wydał się jej nie tylko szlachetny, ale też bardziej interesujący i... przystojniejszy. Alkohol też tu zrobił swoje... Zaczęła go nawet podziwiać i zawstydziła się, że do tej pory dworowała sobie z niego. Poczuła się w powinności, żeby mu to jakoś zrekompensować...
- Panie Zenonie, my tak sobie tu „panujemy”... a może przejdziemy na „ty” i wypijemy bruderszaft?
- A cego by nie, tać możem... - Zenonowi zaświeciły się oczka. Posmakuję sobie twoich usteczek! Masz takie ślicne, duże, mocno wymalowane!
- Marta... - Głos kobiety zdradzał skrępowanie.
Mężczyzna szybko wychylił kieliszek i bez ceregieli objął pannę. Podnieciło go to, że udaje, że ...
... ucieka z ustami. Ale nie było mowy, żeby jej odpuścił. Słodki zapach perfum podniecał go jeszcze bardziej. Jedną rękę trzymał jej na plecach, a drugą przyciągną do siebie jej głowę. Próbowała odchylić ją w bok, ale Zenon dopadł do jej ust i przyssał się, jakby chciał wypić na raz wiadro wody. Gdy już puścił, dziewczyna dużym haustem zaczerpnęła powietrze.
- Panie Zenonie... Co pan robi... straciłam dech w piersiach... Czuję, że muszę poprawić szminkę...
Zenon patrzył na kobietę jak sięga po czarną torebkę – kopertówkę bez żadnych ozdóbek, ale elegancką, najwyraźniej markową. Wyciąga z niej lusterko i szminkę. Bardzo poruszył go widok, jak powoli maluje szminką pełne, duże usta. Marta domyślała się, jaki wywołuje efekt. Chciała żeby ją pożądał... Malując usta demonstrowała, że tak mocno je wycałował, że długo musi poprawiać szminkę. Dlatego tak powoli przesuwała pomadką po ustach, widać było, że ze szczególną dbałością o kontury. Krwisty, czerwony kolor szminki działał na jego zmysły. Przyglądał jej się w milczeniu. Jak drapieżnik, który czeka na okazję.
- Zenonie, czy już mój makijaż jest bez zarzutu – zapytała filuternie.
- A to musiałbym się przyjrzeć... musiałabyś mi siąść na kolana...
Marta udawała speszoną, zdawała się mówić – „nie, nie”. Ociągała się, ale jednak wstała, odkręciła się bokiem do mężczyzny i... usadowiła pupę na jego kolanach... Popatrzyła mu prosto w oczy i zobaczyła w nich niedowierzanie. Zenon rzeczywiście nie wierzył, że ta wytworna dama ...